Śląsk Wrocław uzależniony jest od goli zdobywanych przez Marco Paixao. Gdy Portugalczyk nie trafia do siatki rywali, zielono-biało-czerwoni mają problemy z odnoszeniem zwycięstw. - My statystycznie mamy w każdym meczu około pięciu stuprocentowych sytuacji bramkowych. Jak patrzę na statystyki czy na mecze na najwyższym poziomie, to drużyna ma jedną, dwie okazje i musi strzelić bramkę. My mamy ich dużo dlatego cierpliwie pracujemy nad tym. Według statystyk jeżeli się strzela dwa gole w meczu, to powinno się spotkanie wygrać - mówi Tadeusz Pawłowski.
[ad=rectangle]
Wiele zastrzeżeń w drużynie z Wrocławia jest zwłaszcza do Flavio Paixao i Roberta Picha, którzy mieli odciążyć Marco Paixao i stanowić spore zagrożenie w ataku. - Pozytywną statystyką jest, że jest to, że po ostatnich dziesięciu meczach, które były rozegrane za mojej kadencji jesteśmy na czwartym miejscu w tabeli, a co by było, gdybyśmy wszystkie sytuacje wykorzystywali... Naturalnie widzę problem, bo to powinno być rozłożone na wszystkich zawodników, ale Arsene Wenger powiedział kiedyś, że każdy piłkarz potrzebuje około pół roku na aklimatyzację w klubie. Z utęsknieniem czekam albo myślę, że Robert Pich czy Flavio Paixao otworzą te swoje konta strzeleckie i oczekiwania jakie są w stosunku do nich, zostaną spełnione - komentuje trener WKS-u.
Śląsk na razie swój system opiera na grze z jednym wysuniętym napastnikiem. Jeszcze w tym sezonie Tadeusz Pawłowski nie chce go zmieniać, ale w letniej przerwie między rozgrywkami... - Będziemy się nad tym zastanawiać na obozie przygotowawczym czy możemy grać 4-4-2 albo inaczej. Myślę, że obojętnie co się teraz stanie, nie będę eksperymentował. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce. Moim i naszym celem jest wygranie tej drugiej grupy, również ze względów ekonomicznych. Poza tym latem na pewno troszeczkę kadra się zmieni. To nie jest tak, że jest jeden napastnik - chodzi o szybkie przejście z obrony do ataku - aby ci chłopcy z boku boiska byli bardziej dynamiczni i reszta szybko się do tego podłączyła - wyjaśnił szkoleniowiec.
Pomimo zagęszczenia środka boiska, Śląsk stwarza sobie okazje strzeleckie, co cieszy trenera wrocławian. - W sumie jedynym defensywnym pomocnikiem, który ma zadania defensywne był Tom Hateley. Zarówno ostatnio Sebastian (Sebastian Mila - dop.red.) jak i Stevanović mają dużo zadań ofensywnych. Uważam, że na tę chwilę to zdało egzamin, bo myślę że rozegraliśmy dużo dobrych meczów. W każdym spotkaniu mamy sytuacje. Gdybyśmy ich nie mieli, na pewno bym się nad tym zastanowił i to zmienił. Trzeba to troszeczkę doszlifować, żeby lepiej wyglądało. Teraz jest jednak taki czas, że każdy punkt jest na wagę złota. Nie jest łatwo eksperymentować - podsumował Tadeusz Pawłowski.