101. Wielkie Derby Śląska zakończyły się porażką Ruchu Chorzów. Drużyna z Cichej przegrać z Górnikiem Zabrze wcale nie musiała, gdyby lepszą skutecznością wykazał się Filip Starzyński. Pomocnik Niebieskich najpierw z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę, a następnie zmarnował rzut karny, co ostatecznie przekreśliło szanse chorzowian na dobry wynik w śląskiej świętej wojnie.
[ad=rectangle]
- Nie mamy do Filipa żalu o te sytuacje. Nie tacy zawodnicy nie strzelali karnych, a należy mu się szacunek, że w takiej sytuacji wziął odpowiedzialność na siebie. Potem starał się przejąć ciężar gry i robił wszystko, żeby się zrehabilitować - przekonuje Łukasz Surma, pomocnik chorzowskiej drużyny.
Niebiescy w Zabrzu przespali początek meczu. - O pierwszych dwadzieścia minut mamy do siebie pretensje. Trzeba wyciągnąć wnioski. Przede wszystkim po stracie piłki za wolno wracaliśmy za akcją i źle ustawialiśmy się na swoich pozycjach, co Górnik wykorzystał - analizuje doświadczony zawodnik.
- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby ten wynik nadgonić. Zabrakło jednak trochę szczęścia i pazerności. Myślę, że przede wszystkim zabrakło nam jednak bramki, bo ona otwarłaby ten mecz na nowo - ocenia 36-latek.
Porażka przy Roosevelta nie zgasiła nadziei piłkarzy Ruchu na awans do europejskich pucharów. - Jeśli chcemy zająć miejsce na podium - a wszyscy w to głęboko wierzymy - musimy grać z większą konsekwencją. Trzeba uważać na kontry rywala, bo dopóki jest wynik bezbramkowy, to mecz możemy wygrać. Szybko jednak tracimy bramki i potem jest ciężko wynik nadgonić - przyznaje piłkarz chorzowian.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- W dwóch meczach zdobyliśmy jeden punkt, więc nie mamy powodów do zadowolenia. Przede wszystkim tabela się spłaszczyła i nie mamy już dziś większej przewagi. Gramy teraz dwa mecze u siebie, ale historia pokazuje, że potrafiliśmy wygrywać na wyjeździe, a u siebie tylko remisować. Mam nadzieję, że to będzie handicapem, ale nie musi - puentuje gracz drużyny z Cichej.
[event_poll=27457]