GKS Tychy przed startem sezonu upatrywany był w gronie drużyn, które walczyć będą o awans do elity. Skończyło się na wielkim rozczarowaniu, bo tyszanie wygrali tylko trzy mecze i na stałe zagościli w dolnych rejonach tabeli. Nastroje nieznacznie poprawiły dwa zwycięstwa na koniec rundy, dzięki czemu GKS awansował na dwunaste miejsce i uciekł na cztery "oczka" od strefy spadkowej.
W trakcie rundy w klubie doszło do zmian. Nowym trenerem został Artur Skowronek, który długo musiał czekać na pierwsze owoce swojej pracy. A kiedy te już nadeszły, to trener tryskał optymizmem.
- Zwątpienia i zrezygnowania nie było. Była za to motywacja, by odwrócić bardzo trudną sytuację. Zwłaszcza pod kątem mentalnym, by nie pojawiło się jakiekolwiek zwątpienie. Nie dawaliśmy zbyt dużych argumentów, bo wyglądaliśmy punktowo słabo i zasłużyliśmy na to, bo pod względem piłkarskim było źle - mówił szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"
Dla tyszan inspiracją przed rundą wiosenną jest to, co w poprzednim sezonie zrobił GKS Katowice. Lokalny przeciwnik jest dziś średniakiem w PKO Ekstraklasie, a jeszcze rok temu był w środku I-ligowej stawki.
- Inspiracja GieKSą jest namacalny temat. Wiemy, gdzie katowiczanie byli rok temu i gdzie są teraz. Piłka to dynamiczna sprawa. Wiemy, że ekipa z TOP 6 nam odjechała, ale te 15 kolejek to nie jest stracona sprawa. Musimy sumiennie punktować, regularnie, mocno i ja w to wierzę - dodał Skowronek.
Zadanie będzie jednak ekstremalnie trudne, bo strata do pozycji gwarantującej grę w barażach wynosi aż 12 "oczek", a do rozegrania jest 15 meczów.
W trakcie rundy trener Skowronek był często krytykowany przez kibiców, którzy domagali się jego szybkiego zwolnienia. Jednak szkoleniowiec nic nie robił sobie z takich komentarzy.
- Nie docierały do mnie komentarze. Nie zawracałem sobie tym głowy. Tak funkcjonuje świat, że każdy może pisać co chce. Ja lubię krytyczne oceny, bo dzięki temu się rozwijam. Konstruktywna krytyka jest bardzo dobra, ale jeśli przeradza się w hejt, to tego nie akceptuje i zostawiam. I tak było w tym przypadku. Dużo rozmawialiśmy w sztabie i z władzami klubu. Nie byłem sam z tym wszystkim i to było bardzo czuć - ocenił.
Przyznał się też do popełnionych błędów. - W momencie, gdy jest trudno w tabeli, to komfort potrzebny jest piłkarzom. Była praca na żywym organizmie, dochodziły kolejne problemy. Te dwa-trzy tygodnie byłem spóźniony ze zmianą systemu. Wtedy nastąpił przełom, drużyna dobrze czuła się w nowym ustawieniu. Mieliśmy też totalnie inną koncepcję treningu. Chcemy bardzo intensywnie pracować bez piłki, a do tego trzeba adaptacji. Nasze bodźce treningowe były wrzucane progresywnie, który odczuła drużyna i wpadła w dołek fizyczny - zakończył Skowronek.