Robert Warzycha po raz pierwszy poprowadzi Górnika Zabrze w derbach Śląska. Były gracz śląskiego klubu na boisku wielokrotnie rywalizował z Ruchem Chorzów w pojedynkach derbowych, ale z gier tych raptem dwie zapisały się w pamięci świetnego przed laty skrzydłowego.
[ad=rectangle]
- Pamiętam mecz, w Zabrzu z sezonu 1988/89, w którym Ruch wygrał 2:1, a następnie zdobył mistrzostwo Polski. My wtedy tytułu broniliśmy, ale nie udało nam się znów sięgnąć po koronę. W Chorzowie zresztą też przegraliśmy i w dużej mierze te mecze przesądziły o losach mistrzostw Polski - wspomina 51-latek
Warzycha wspomina też batalię z kolejnego sezonu. - Rok później wygraliśmy przy Roosevelta 3:0. Był to pierwszy mecz rundy wiosennej w 1990 roku. Do przerwy było bezbramkowo, a kiedy my zeszliśmy do szatni, to w Zabrzu rozpętała się burza śnieżna. Sypało tak mocno, że trzeba było boisko odśnieżać i malować linie na pomarańczowo - uśmiecha się trener Górnika.
- W anomalnych warunkach to my lepiej lepiej się odnaleźliśmy. Pierwszy kwadrans był trudny, ale potem w ciągu pięciu minut strzeliliśmy trzy bramki i skończyło się 3:0. Do siatki trafiali Zenek Lissek, Boguś Cygan i Józek Dankowski. Na pewno sobie przed tym meczem tamto spotkanie powspominamy - kiwa głową szkoleniowiec Trójkolorowych.
- Gdyby wtedy nie ten śnieg, to mogłoby być różnie. Prezentowaliśmy z Ruchem wtedy bardzo wyrównany poziom i wiele się mogło wydarzyć, ale na szczęście los był po naszej stronie. Nie mam nic przeciwko temu, żeby w niedzielę znów sypnęło, a Górnik wygrał takim samym rezultatem - przyznaje Warzycha.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Na spełnienie marzenia opiekun zabrzan raczej nie ma co liczyć. Niedzielne popołudnie w Zabrzu jest słoneczne, choć niewykluczone, że pojawią się przejściowe opady. Nie śniegu jednak, a deszczu.
Dziękujemy i czekamy na kolejne wygrane a przede wszystkim na dobrą grę i piękne bramki tak jak wczoraj.