W drugiej połowie meczu Ruchu z Lechią gospodarzom gra ofensywna zupełnie się nie kleiła. Dopiero w 77. minucie Jan Kocian zdecydował się na zmiany. Na placu gry pojawili się Maciej Jankowski oraz Jakub Smektała. Jednak obaj nic nie wnieśli do gry zespołu.
Czy oznacza to, że czas obu przy Cichej dobiega końca? Wszak do Jankowskiego i Smektały Kocian miał już wcześniej uwagi o zaangażowanie w mecz. "Jankesowi" kontrakt z Niebieskimi kończy się w czerwcu. Obecnie Jankowski jest jednym z najlepiej opłacanych graczy Ruchu i wiele wskazuje na to, że przejdzie do zespołu, gdzie będzie otrzymywał podobne lub większe wynagrodzenie. Szukający oszczędności chorzowianie raczej nie będą proponowali wysokiej gaży zawodnikowi, który ostatnio znowu zbyt często przechodzi obok meczu.
Z kolei Smektała od początku pobytu w Chorzowie nie potrafi na dłużej wywalczyć sobie miejsca w składzie. Boczny pomocnik imponuje szybkością, ale często jest tzw. jeźdźcem bez głowy. Wiosną piłkarz na boisku pokazuje się rzadko, a gdy już wejdzie na plac gry, to nie potrafi pokazać swoich walorów. - Chcieliśmy rozruszać zespół zmianami, ale Jankowski i Smektała nie dali tej jakości, której nam brakowało - ocenił występ rezerwowych Jan Kocian, który nie był zadowolony z poziomu meczu. - To już tradycja w spotkaniach z Lechią. Nie są dobre dla kibiców i dziennikarzy. Po nich nie można pisać o świetnych szansach i bramkach. Z Lechią rozegraliśmy już kilka takich spotkań. W pierwszej połowie zagraliśmy lepiej niż w drugiej. Przed przerwą mogliśmy zdobyć gola i uspokoić grę. Wówczas mielibyśmy piłkę dłużej pod kontrolą. W drugiej połowie zagraliśmy źle z przodu. Nasza ofensywa nie funkcjonowała zbyt dobrze, było wiele niecelnych podań, dużo strat. Stąd też nie stworzyliśmy sobie okazji bramkowych - ocenił przebieg Słowak.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[event_poll=27448]