W Wielką Sobotę łęcznianie przerwali trwającą od września ubiegłego roku passę piętnastu meczów bez porażki. Szlagierowe starcie z PGE GKS Bełchatów przyciągnęło na trybuny ponad 3000 kibiców, którzy po ostatnim gwizdku sędziego nie mogli być zadowoleni. - Kiedyś ten koniec musiał przyjść. Szkoda, że akurat w tym meczu. Pierwsza połówka była jeszcze w miarę dobra w naszym wykonaniu. Szkoda bramki straconej w bardzo głupi sposób w końcówce. Natomiast druga dla Bełchatowa ułożyła się super. Nie powiem, że szybko strzelony gol ustawił spotkanie, ale nie mieliśmy argumentów, żeby w ogóle próbować coś ugrać - analizuje Maciej Szmatiuk.
Chociaż piłkarze Górnika nie zaprezentowali się z najlepszej strony, to nie rozpamiętują tej porażki. W pozostałych dziewięciu starciach nie mogą już pozwolić sobie na wpadki. - Zdarzył się słabszy mecz, ale nie załamujemy się, bo dalej jesteśmy u góry. Do końca jest sporo meczów i nie możemy teraz nagle się załamywać, bo nie udało się wygrać jednego z nich. Trzeba liczyć, że wygramy kolejne i wszystko jest przed nami - podkreśla 33-letni defensor.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Już w środę zielono-czarni na wyjeździe zmierzą się z Arką Gdynia. Jeśli ulegną kolejnemu rywalowi w walce o awans do T-Mobile Ekstraklasy, wówczas ich sytuacja poważnie się skomplikuje. - Może to i dobrze, że nie ma dużo czasu na przemyślenia, bo czasami po porażce najlepiej jest zwyczajnie zagrać bardzo szybko i się odkuć - uważa Szmatiuk.