Niefortunny debiut... startem na salony

W swoim debiucie w Legii Warszawa Ondrej Duda mógł zdobył dwa gole. Historia zna już jednak przypadki piłkarzy, którzy po niefortunnym pierwszym występie w nowym klubie potem stali się ich liderami.

Spotkanie Śląska Wrocław z Legią Warszawa mogło na dobre rozstrzygnąć się już po pierwszych 20 minutach. W tym czasie dwóch stuprocentowych okazji nie wykorzystał Ondrej Duda. Słowak najpierw z najbliższej odległości trafił wprost w Mariana Kelemena, a potem w jeszcze lepszej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. 19-latek wyraźnie nie poradził sobie z presją ciężącą nad jego debiutem w nowym klubie i zamiast zaliczyć prawdziwe wejście smoka, na wstępie stał się obiektem żartów stołecznych kibiców. Na przestrzeni ostatnich lat podobnych przypadków było wiele, ale często kończyły się zupełnie odwrotnie niż można by było się tego spodziewać.

Henrik Larsson (Celtic Glasgow) - 1997

Legendarny szwedzki napastnik został kupiony przez Celtic Glasgow w lipcu 1997 roku za 650 tys. funtów z Feyenoordu Rotterdam. Jego debiut w nowym zespole przypadł na spotkanie z Hibernian na Easter Road. Larsson wszedł na murawę w drugiej połowie pojedynku. Na placu gry przebywał zaledwie kilkanaście minut, kiedy w amatorski sposób piłkę odebrał mu Chic Charnley, po czym ustalił rezultat meczu. Celtic przegrał 1:2, a na 25-letniego snajpera posypały się ostre słowa krytyki. W kolejnych latach Henrik Larsson udowodnił swoją wartość i obecnie jest uważany za jednego z najlepszych piłkarzy Celticu w historii. Jego bilans w ekipie z Glasgow wynosi 221 meczów i 174 strzelonych bramek.

Rio Ferdinand (Leeds United) - 2000

W Leeds United, jeden z najlepszych angielskich obrońców, zadebiutował w grudniu 2000 roku w meczu z Leicester City. Przez Rio Ferdinanda tamten wieczór został wyjątkowo zapamiętany. Jego zespół przegrał 1:3, a losy spotkania zostały rozstrzygnięte już po pół godzinie gry. W tym czasie na listę strzelców wpisali się Robbie SavageAde Akinbiyi oraz Gerry Taggart. Trzeba przyznać, że chyba żadnemu środkowemu defensorowi nie przynosi chluby stracenie przez jego zespół trzech goli w dwa kwadranse, a tym bardziej temu, który debiutuje po kupieniu go z West Ham United za 18 mln funtów. Z biegiem czasu Ferdinand poczynał sobie coraz śmielej i stał się filarem obrony drużyny z Elland Road. w 2002 roku jego dobra forma zaowocowała transferem do Manchesteru United, którego barwy reprezentuje do dzisiaj.

Jose Antonio Reyes (Arsenal Londyn) - 2004

Mecz z Middlesbrough był dla Jose Antonio Reyesa wprawdzie drugim występem dla Arsenalu, lecz pierwszym, w którym zagrał on nieco więcej niż zaledwie kilkanaście ostatnich minut. O pojedynku z "Boro" w ramach Pucharu Ligi Angielskiej Hiszpan zapewne chciałby jednak jak najszybciej zapomnieć. W lutym 2004 roku na Riverside Stadium Arsenal grał rewanżowy mecz tych rozgrywek z gospodarzami, Middlesbrough. Pod koniec spotkania londyńczycy wciąż mieli szansę na odrobienie jednobramkowej straty z pierwszego starcia pomiędzy obydwoma klubami. Do 85. minuty utrzymywał się remis 1:1 i wobec wcześniejszej wygranej ekipy Steve'a McClarena 1:0, wyłonienie zwycięzcy wciąż pozostawało sprawą otwartą. Wówczas fatalnie we własnym polu karnym zachował się jednak Reyes. Hiszpański napastnik w niefortunnych okolicznościach wpakował piłkę do siatki Grahama Stacka, czym pogrzebał szanse Arsenalu na wejście do kolejnej fazy pucharu. Ostatecznie Middlesbrough wygrało 2:1 i eliminując bardziej utytułowanego rywala stało się autorem jednej z większych sensacji tamtego okresu. Kolejne mecze w ekipie "Kanonierów" były dla Jose Antonio Reyesa zdecydowanie lepsze. Co prawda z racji gry w drużynie Dennisa Bergkampa oraz Thierry'ego Henry'ego nie był on pierwszym wyborem Arsene'a Wengera, lecz pomimo tego w ciągu trzech lat zaliczył dla Arsenalu 69 meczów, zdobywając 16 bramek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Lionel Messi (Argentyna) - 2005

Niemal dziewięć lat temu, w kwietniu 2005 roku, Argentyna podejmowała na stadionie im. Ferenca Puskasa reprezentację Węgier. Do 65. minuty gry goście prowadzili z gospodarzami 2:1, więc trener Jose Pekerman zdecydował się wpuścić na boisko zaledwie 18-letniego Lionela Messiego. Młody piłkarz na murawie spędził zaledwie 40 sekund, po czym został usunięty z boiska przez sędziego za uderzenie w twarz Vilmosa Vanczaka. Trudno wyobrazić sobie bardziej niefortunny debiut dla dopiero wchodzącego w świat wielkiej piłki zawodnika, ale jak widać ten fakt nie odbił się znacząco na jego późniejszej karierze. Do tej pory Messi dla kadry narodowej zagrał już 83 razy, a jego statystyki przez najbliższe lata wciąż będą rosły. Natomiast o jego sukcesach w FC Barcelonie już chyba lepiej nawet nie wspominać...

Komentarze (0)