Ostatnim meczem podsumowującym zimowe przygotowania Śląska Wrocław była potyczka z czeskim zespołem FC Hradec Kralove. Brązowych medalistów T-Mobile Ekstraklasa w akcji przyszło zobaczyć wielu kibiców, lecz stadion przy ulicy Oporowskiej we Wrocławiu opuszczali oni w dość minorowych nastrojach. O ile bowiem w pierwszej - chociaż remisowanej odsłonie widowiska - wrocławianie zaprezentowali się przyzwoicie, to już w drugiej, grając raczej w rezerwowym składzie, dali sobie strzelić trzy gole, sami odpowiadając tylko raz. - Wynik nie odpowiada naszej grze i temu, co w niedzielę działo się na boisku. W pierwszej połowie zdecydowanie dominowaliśmy. Oprócz stałego fragmentu gry, po którym padła bramka dla Hradca, przeciwnik stworzył sobie zaledwie jedną okazję strzelecką. My mieliśmy ich kilka, dyktowaliśmy warunki, ale ostatecznie skończyło się tylko na wyrównującym trafieniu Flavio Paixao. Niestety, w drugiej połowie rywale z zimną krwią wykorzystali wszystkie nasze błędy. W sytuacjach, w których traciliśmy bramki, brakowało nam agresywności i dokładności w pojedynkach jeden na jednego. Dlatego końcowy wynik jest dla nas niekorzystny - mówił po meczu Stanislav Levy.
Przeciwko zespołowi z Czech nie zagrali kontuzjowani Mariusz Pawelec i Tomasz Hołota, narzekający na drobne urazy Marco Paixao i Dalibor Stevanović oraz przeziębiony Lubos Adamec. - Z powodu urazów nie mogło wystąpić aż czterech podstawowych piłkarzy z rundy jesiennej. Każdy zdaje sobie sprawę ze stanu zdrowia Mariusza i Tomka. Co do Marco i Dado to mam nadzieję, że nie są, to poważne urazy i we wtorek, najpóźniej w środę obaj będą z nami już trenować. Nie było sensu ryzykować ich zdrowiem - wyjaśnił trener zielono-biało-czerwonych na łamach oficjalnej strony internetowej klubu z Wrocławia.
[wrzuta=8soFlA8CDAS,sawczenkos]
Pierwsze skrzypce w pierwszej połowie w zespole z Wrocławia grali zwłaszcza Dudu Paraiba i Krzysztof Ostrowski. Obaj byli aktywni na lewym skrzydle i często nękali defensywę Czechów. Dał o sobie znać także Flavio Paixao, który wpisał się na listę strzelców. Wciąż nie jest natomiast pewne czy Portugalczyk będzie już wiosną mógł grać dla Śląska.
Teraz Śląsk do spotkania z Lechem Poznań będzie się już przygotowywał na własnych obiektach. Wrocławianie mają nad czym pracować, a w tej chwili nikt chyba tak naprawdę nie jest w stanie powiedzieć, jak będzie wyglądał wyjściowy skład WKS-u na potyczkę z Kolejorzem. Na razie zwłaszcza postawa defensywy Śląska fanów tego zespołu nie może napawać optymizmem. Do meczu w Poznaniu pozostało jednak jeszcze trochę czasu.