Trener Pogoni Szczecin rozegrał w środę pierwszy sparing w optymalnym składzie. Nie pomogło to przerwać serii porażek - Sturm Graz okazał się minimalnie lepszy (0:1). O ile wyniki sparingów są sprawą drugorzędną, to ich obraz daje pewne odpowiedzi.
- Lekcja austriackiego futbolu pokazała nam, na jakim jesteśmy etapie. Sturm Graz był trochę lepszy, miał więcej sytuacji podbramkowych, lepiej operował piłką. Nam z kolei zabrakło dokładności, koncentracji i pomysłu na akcje. Austriacy grali bardzo agresywnie, nie pozwalając nam na rozgrywanie akcji od tyłu - wskazał mankament Dariusz Wdowczyk.
- Za długo trzymaliśmy piłkę przy nodze i gdy już nie mieliśmy pomysłu, co z nią zrobić - kopaliśmy długie podanie do napastnika. Będziemy starać się wyrugować to, bo to zupełnie nie jest nasza gra. Przejście z obrony do ataku powinno następować poprzez linię pomocy. Sturm Graz zmusił nas do zmiany planu - dodał.
Pogoń Szczecin trenuje w tureckim Belek w 25-osobowym składzie. Do zespołu dołączył w środę junior - Paweł Marczuk. - Będzie alternatywą dla bocznych obrońców, ponieważ z urazem zmaga się Wojtek Lisowski. Na trwającym zgrupowaniu nadal przyglądamy się młodzieży – przed nimi jeszcze dużo pracy, tak samo zresztą jak przed zawodnikami stricte pierwszego składu. Można od nich więcej wymagać, ale też zdaje sobie sprawę, na jakim etapie przygotowań jesteśmy - wytłumaczył "Wdowiec".
Z problemami zdrowotnymi zmagali się poza Lisowskim - Marcin Robak, Maksymilian Rogalski, Michał Koj i Takuya Murayama. Piłkarze ci powoli nadrabiają zaległości treningowe.
Przed Portowcami sparingi z Dinamem Zagrzeb i FK Jagodina. Kolejno w piątek oraz w sobotę. Do Szczecina wracają 7 lutego, tydzień przed meczem ligowym z Lechią w Gdańsku. - Czasu zostało niewiele, nie wygraliśmy jeszcze żadnego sparingu i zdaję sobie sprawę, że przed nami sporo pracy, ale bądźmy spokojni - stonował szkoleniowiec.