Kamil Glik do Torino FC trafił w połowie 2011 roku na zasadzie współwłasności z US Palermo. Po zakończeniu poprzedniego sezonu klub z Piemontu wykupił drugą połowę karty zawodniczej reprezentanta Polski, którego kontrakt obowiązuje obecnie do 30 czerwca 2015 roku.
Ponieważ 25-latek zbiera coraz lepsze recenzje w Serie A, nie jest wykluczone, iż otrzyma oferty przejścia do silniejszego klubu niż Torino. Czy zespół Giampiero Ventury musi liczyć się z tym, że wkrótce straci swojego kapitana? - Jestem dumny z naszej drużyny i w nią wierzę. Cieszę się z drogi, którą przebyliśmy w ostatnich latach. Wiedziałem, że prędzej czy później wyjdziemy z cienia. W Torino czuję się świetnie, a to samo dotyczy mojej rodziny. Moja przyszłość? O to trzeba pytać działaczy - mówi Glik, sugerując, iż chętnie przedłużyłby umowę.
Po rozegraniu 20 kolejek Torino w dorobkiem 29 "oczek" zajmuje wysokie 7. miejsce w tabeli. - Z roku na rok spisujemy się coraz lepiej. Najpierw awansowaliśmy do Serie A, potem się w niej utrzymaliśmy, a teraz celujemy w górną połówkę tabeli. Aktualnie nasza przewaga nad strefą spadkową wynosi ponad 10 punktów, a drużyna radzi sobie bardzo dobrze. Nikogo nie musimy się obawiać - tłumaczy reprezentant Polski.
W 21. serii gier przeciwnikiem Glika i spółki będzie niżej notowana Atalanta Bergamo. - Dobrze rozpoczęliśmy rundę rewanżową i mamy nadzieję na odniesienie zwycięstwa, ale w futbolu nigdy nie można być niczego pewnym. W tabeli jest ciasno, między zespołami są niewielkie różnice punktowe, a nas czeka jeszcze sporo trudnych meczów wyjazdowych - dwukrotnie w Mediolanie i Rzymie, a ponadto zmierzy się w derbach z Juventusem. Póki co myślimy jednak tylko o Atalancie, bo nasza filozofia to koncentracja na każdej kolejnej niedzieli bez wybiegania w przyszłość - puentuje środkowy obrońca.