Wynik lepszy niż gra (relacja)

Bielszczanie na plus mogą sobie zaliczyć dwumecz z Górniczymi Klubami Sportowymi. Pierwsze w ubiegłą środę bielszczanie zdeklasowali GKS z Jastrzębia, by w sobotę odnieść wymęczone, ale zasłużone zwycięstwo nad rywalem z Katowic. Kibicom zgromadzonym w Czechowicach-Dziedzicach przyszło tym razem oglądać bardzo przeciętne widowisko.

Spisujące się ostatnimi czasy w kratkę Podbeskidziu przyszło stanąć w szranki z nieobliczalnym GKS-em Katowice, którego bardzo niska pozycja w tabeli może być bardzo myląca. Od początku spotkania dominowali gospodarze, którzy jednak nie rzucili się do huraganowych ataków. Mimo tego, już w 10. minucie Sebastian Ziajka otrzymał idealną piłkę, popędził przez pół boiska, jednak jego uderzenie wybił przed siebie bramkarz gości, Jacek Gorczyca.

Goście dobrą okazję stworzyli sobie w 13. minucie, kiedy wcześniej sędzia podyktował rzut wolny dla Gieksy z niemalże linii pola karnego. Na szczęście miejscowych uderzenie Krzysztofa Markowskiego było dalekie od ideału i ostatecznie futbolówka bez interwencji bramkarza Podbeskidzia opuściła plac gry. Pięć minut po szansie katowiczan, Górale powinni już prowadzić 1:0. Paweł Żmudziński wyszedł na czystą pozycję, mknął z piłką kilkanaście metrów, lecz jego strzał obronił Gorczyca. Nie byłoby w tej akcji nic dziwnego, gdyby nie fakt, że bramkarz Gieksy zagrał ręką kilka metrów od swojego pola karnego. Sędzia bez zawahania pokazał golkiperowi czerwoną kartkę i katowiczanie zmuszeni byli dokonać zmiany bramkarza.

Górale rozjuszeni tym faktem za wszelką cenę chcieli udokumentować swoją przewagę bramką. Nastąpiło to bardzo szybko, bowiem już w 27. minucie. Po serii rzutów rożnych, jedno dośrodkowanie z kornera wykorzystał najlepiej jak potrafił Bartłomiej Konieczny, po którego główce piłka efektownie wpadła do bramki zmienika Gorczycy, Macieja Budki. Jedna bramka najwyraźniej piłkarzom Podbeskidzia jak najbardziej odpowiadała, bowiem nie widać było ze strony bielszczan wielkiej chęci do tworzenia ofensywnych akcji.

Dopiero w 39. minucie spore zamieszanie pod bramką Gieksy wykorzystał aktywny tego dnia Krzysztof Chrapek. Sędzia jednak ku niezadowoleniu bielskiej publiczności trafienia nie uznał, sygnalizując wcześniejszą pozycję spaloną napastnika Górali. Była to największa kontrowersyjna decyzja arbitra, który nie poprzestał swoich błędów na tym zagraniu.

Po zmianie stron mieliśmy do czynienia z bardzo kiepskim futbolem. O ile w pierwszej połowie można było z zaciekawieniem śledzić poczynania obu ekip, to druga część była zaprzeczeniem tego, co powinien pierwszoligowy futbol prezentować. Podbeskidzie wyglądało na tle rywala z Katowic tak samo. Nie można było dostrzec przewagi jednego zawodnika na boisku. Poza nielicznymi sytuacjami Chrapka, strzale Krzysztofa Zaremby oraz uderzeniu Łukasza Janoszki na boisku nie działo się naprawdę nic.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Katowice 1:0 (1:0)

1:0 - Konieczny 27'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Szymański - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Dančik, Sacha (77' Pater), Jarosz, Ziajka (62' Matusiak), Żmudziński (59' Świerblewski), Zaremba, Chrapek.

GKS Katowice: Gorczyca - Kapias, Markowski, Treściński, Mielnik, Domżalski (20' Budka), Bonk, Iwan (70' Wijas), Plewnia, Mikulenas, Janoszka (84' Kaliciak).

Żółte kartki: Iwan (GKS).

Czerwona kartka: Gorczyca /18' za zagranie ręką/ (GKS K.).

Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).

Widzów: 1500.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Krzysztof Chrapek.

Najlepszy piłkarz GKS-u: Krzysztof Markowski.

Piłkarz meczu: Krzysztof Chrapek.

Źródło artykułu: