Wojciech Pawłowski: Takiemu klubowi jak Śląsk, to się nie odmawia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Gdy na Twitterze w połowie grudnia pisałem, że mam ofertę z dużego klubu z Polski, to chodziło mi już o Śląsk Wrocław - mówi Wojciech Pawłowski, który jest testowany w zespole Stanislava Levego.

- Znamy się dobrze z prezesem. Kiedy byłem w Lechii Gdańsk, to on odpowiadał za marketing. Był z nami obozach, więc nasze relacje są troszkę bliższe. Nie jesteśmy na "ty", ale kojarzymy się. Nie jestem dla niego obcą osobą - mówi Wojciech Pawłowski, bramkarz testowany przez Śląsk Wrocław.

- Muszę robić swoje, dobrze się pokazać, a później zobaczymy. Absolutnie nie było czegoś takiego, że jest tu znajomy prezes, to będę grał - dodaje.

Wszystko wskazuje na to, że Śląsk wypożyczy Pawłowskiego z włoskiego Udinese Calcio. - Gdy na Twitterze w połowie grudnia pisałem, że mam ofertę z dużego klubu z Polski, to chodziło mi już o Śląsk Wrocław - zaznaczył bramkarz, który sam przyznaje, że wyjazd do Włoch wiele mu dał. - Mój pobyt we Włoszech jeszcze się nie zakończył. Pierwszy rok w Udinese dla mnie był super. Nowe wrażenia, nowi ludzie, zawodnicy, stadiony. Wszystko było nowe. Zaliczam ten rok dla mnie do udanych. Jeżeli chodzi już o Latine Calcio, to niestety nie mogę się wypowiadać dobrze o tym klubie dlatego że było tam masakrycznie źle. Zawsze się śmieję, jak rozmawiam o tym z ludźmi, że pojechałem na wakacje. Tam była blisko plaża, morze, gdzie mogłem się wybrać z narzeczoną. To były moje półroczne wakacje. Tutaj przyjechałem pracować - skomentował.

- Oczywiście, że od momentu, gdy przeszedłem do Udinese, zrobiłem bardzo duży postęp. Trenowałem z topowymi zawodnikami, jak choćby Di Natale. Miałem dwóch trenerów bramkarzy. To jest zupełnie coś innego niż miałem w Polsce, inne wrażenia. Jestem szczęśliwy, że tam trafiłem. Każdy by chciał wyjechać na zachód i być zawodnikiem takiego klubu - dodałem.

Ostatnio Pawłowski był jednak wypożyczony do Latiny Calcio. Zbyt dobrze tego klubu bramkarz jednak nie wspomina. - Chodzi o całokształt. Chodzi o bazy treningowe, o ludzi jacy tam byli. O wszystko co się znajduje w sporcie. Muszę jednak powiedzieć, że miałem bardzo dobrego trenera bramkarzy. Przechodząc do Latiny cofnąłem się trzy kroki w tył. Teraz robię krok w przód - skomentował.

Sam Pawłowski nie chciał zbytnio rozmawiać na temat bramkarzy, którzy znajdują się w kadrze WKS-u. Z zawodników będących w Śląsku Wojciech Pawłowski dobrze zna się natomiast z Sebastianem Milą. - Nie lubię się wypowiadać na temat innych bramkarzy. Mogę się wypowiedzieć na temat jakiegoś zawodnika z pola. O bramkarzach nie lubię mówić, bo potem będą komentarze, że jestem jakąś gwiazdą czy jestem lepszy, czy coś takiego. Z pola w Śląsku oczywiście najbardziej podoba mi się Sebastian Mila. Znam go z Koszalina, poznaliśmy się bliżej. W czerwcu graliśmy mecz charytatywny dla naszego kolegi, który miał wypadek. Zawsze mieliśmy kontakt, nie taki aż bardzo bliski, jak kumpel z kumplem, ale jak było tak, że gdy Sebastian był w Koszalinie, to dzwoniliśmy do siebie. Restauracje Sebastiana oczywiście odwiedziłem, jest pyszne jedzenie, dużo go dają. Można się najeść, zapraszam - powiedział były piłkarz Lechii Gdańsk.

W Śląsku Pawłowski liczy jednak na grę, bo ostatnio rzadko kiedy mógł występować w pojedynkach o wysoką stawkę. - Ostatni mecz sparingowy zagrałem z dwa miesiące temu. W ostatnim oficjalnym spotkaniu wystąpiłem w reprezentacji U-21, jak graliśmy z Włochami - stwierdził bramkarz.

Śląsk na razie plasuje się w dolnych rejonach tabeli, ale jego celem na wiosnę jest awans do czołowej ósemki ligi. - Trochę jestem zdziwiony, że Śląsk jest tak nisko w tabeli. Wydaje mi się, że na pewno nie zasługuje na to miejsce. Dobrze grają w piłkę i powinni się wybić się teraz wyżej. Trzeba wierzyć - podsumował Wojciech Pawłowski.

Źródło artykułu: