W poszukiwaniu drugiego gola Borussia Dortmund wykreowała mnóstwo dogodnych sytuacji strzeleckich począwszy od 55. minuty. Wówczas Steve Mandanda obronił na linii bramkowej strzał Jakuba Błaszczykowskiego, a po chwili mocne uderzenie Marco Reusa wylądowało na słupku bramki Olympique Marsylia. Nieco później Robert Lewandowski minął już golkipera Francuzów, po czym posłał futbolówkę w boczną siatkę. Niewiele mniej efektowne pudło zaliczył Reus, przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką w sytuacji sam na sam.
- Mieliśmy bardzo, bardzo dużo okazji bramkowych i brakowało tylko gola. Nigdy nie przestaliśmy jednak wierzyć, że nam się uda - przyznał Kevin Grosskreutz, który strzałem z 87. minuty wprowadził wicemistrza Niemiec do najlepszej "16" Ligi Mistrzów. - Julian Schieber podał mi idealnie, ale poślizgnąłem się, a w efekcie nieczysto trafiłem w piłkę. Na szczęście nagle zobaczyłem, że znalazła się w siatce. Niesamowite uczucie! Nie tylko pokonaliśmy Olympique rzutem na taśmę, ale też wygraliśmy grupę. Cały zespół wraz z naszymi niesamowitymi kibicami na to zasłużył - skomentował Niemiec.
Emocji nie krył również 33-letni kapitan dortmundczyków. - Końcówka była niezwykle ekscytująca, ponieważ wiedzieliśmy, że potrzebujemy drugiej bramki. Marsylia nie zamierzała ułatwiać nam zadania i utworzyła szczelną defensywę. Teraz to już jednak przeszłość i możemy rozpocząć fetę - stwierdził Sebastian Kehl.
Gol Kevina Grosskreutza na wagę awansu Borussii:
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.