W całym meczu było łącznie 28 fauli (piętnastokrotnie faulowali piłkarze Lechii, trzynaście razy zawodnicy Legii). Już po kilku minutach za ostry faul Tomasz Musiał mógł pokazać Adamowi Pazio czerwoną kartkę za ostre przewinienie na Michale Kucharczyku, jednak tego nie zrobił. Kolejna kontrowersja miała miejsce przy pierwszym rzucie karnym, gdy Jakub Wawrzyniak wyleciał z boiska za nieprzepisowe powstrzymywanie Piotra Wiśniewskiego. - Moim zdaniem Ivica Vrdoljak był wcześniej faulowany. Oczywiście Kuba Wawrzyniak chciał przeszkadzać Wiśniewskiemu i to jest normalne. Zawodnik Lechii oddał strzał, Dusan obronił - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Jan Urban. - Wawrzyniak swoim faulem przeszkodził mi w oddaniu strzału - ripostował Wiśniewski.
Gracze obu drużyn grali ostro i w drugiej połowie ponownie arbiter pokazał na wapno. Tym razem Daisuke Matsui, który wykorzystał pierwszy rzut karny był faulowany przez Bartosza Bereszyńskiego. Defensor Legii został dodatkowo ukarany żółtą kartką, jednak jak późniejsze powtórki telewizyjne pokazały, że przewinienie miało miejsce przed polem karnym. - Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że strzeliłem dwie bramki z rzutów karnych. Jeśli chodzi o sytuację z faulem Bereszyńskiego, który doprowadził do drugiego rzutu karnego, z mojej perspektywy ciężko osądzić w którym miejscu byłem faulowany. Jeśli rzeczywiście sytuacja miała miejsce poza polem karnym, dopisało mi po prostu szczęście - powiedział Matsui w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Samemu Bereszyńskiemu mocno zagotowało się w głowie i mimo, że miał już na swoim koncie żółtą kartkę, w 83 minucie brutalnie sfaulował Matsuiego, za co dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Arbiter równie dobrze mógł bezpośrednio wyrzucić go z boiska. - Po drugiej żółtej kartce Bereszyńskiego było po meczu - powiedział Urban. Już w doliczonym czasie gry nieodpowiedzialnie faulował Dominik Furman, który w tej sytuacji mógł się cieszyć, że nie zobaczył czerwonego kartonika.