Jakub Wawrzyniak w niedzielnym spotkaniu Lechii Gdańsk z Legią Warszawa zaliczył jubileuszowy, 150. występ w ekstraklasie. Ten mecz akurat rozgrywany był na PGE Arenie w Gdańsku, który to obiekt dla reprezentanta Polski na pewno nie jest szczęśliwy.
Przeciwko lechistom legionista musiał opuścić boisko już w 36. minucie po tym, jak obejrzał czerwoną kartkę za faul na Piotrze Wiśniewskim. Sędzia od razu odgwizdał rzut karny, który na bramkę zamienił Daisuke Matsui. Co do słuszności tej jedenastki, jak i czerwonej kartki dla Wawrzyniaka, można mieć wątpliwości, ale stało się już, jak się stało, a czasu nikt nie cofnie.
Jakubowi Wawrzyniakowi ten mecz zapewne nie zostanie na długo zapamiętany, ale zupełnie inaczej jest w przypadku potyczki reprezentacji Polski z Niemcami. Biało-czerwoni mieli wówczas ogromną szansę na pokonanie naszych zachodnich sąsiadów, lecz sama końcówka spotkania, to samo pole karne co w niedzielę i sytuacja taka:
Jakub Wawrzyniak zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju 20 marca 2004 roku. Wówczas, grając dla Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, wystąpił w spotkaniu z Wisłą Kraków. Później przeniósł się do Widzewa Łódź. Przed rozpoczęciem sezonu 2007/08 zasilił szeregi Legii. W 150 spotkaniach ligowych strzelił siedem goli. Czy jego błędy wkalkulowane są w zawód piłkarza, czy też Wawrzyniak, jak wykrzyczał kibic Podbeskidzia Bielsko-Biała, jest po prostu cienki?