Krzysztof Pilarz: 9 bramek w tydzień - może czas odpocząć?

- Gramy trochę radosny futbol w tyłach. Strata 9 bramek w dwóch meczach to jest sztuka. Tracić bramki w tak głupi sposób to po prostu nie przystoi - mówi bramkarz Cracovii [tag=5015]Krzysztof Pilarz[/tag].

Pasy przegrały w niedzielę w Chorzowie z Ruchem 2:3, co oznacza, że w siągu siedmiu straciły aż 9 goli - w końcu w poprzedni poniedziałek uległy 1:6 Lechowi Poznań. Po końcowym gwizdku przy Cichej 6 Pilarz wyglądał na mocno rozgoryczonego - jak jeszcze nigdy wcześniej w czasie półtorarocznej przygody z Cracovią.

- Ale chyba nie ma się, co dziwić, bo puszczenie 9 bramek w ciągu tygodnia boli. Jeszcze nie miałem chyba takiej sytuacji w karierze. Może trzeba odpocząć, żeby fart wrócił? Z Lechem puściłem dwie bramki, których na pewno nie powinienem puścić, z Ruchem też Dziwniel mi zmieścił piłkę w krótki róg. Nie ma co ukrywać, że zawaliłem - bije się w piersi Pilarz.

W meczu z Kolejorzem Cracovia czterokrotnie obiła słupki bramki Macieja Gostomskiego i prawidłowo strzeliła gola, który nie został uznany. W Chorzowie natomiast zwycięskie trafienie dla Ruchu zaliczył... Milos Kosanović.

- Po meczu z Piastem Gliwice, kiedy wyrównaliśmy w ostatniej minucie i potem jeszcze obroniłem rzut karny, szczęście się od nas odwróciło. Graliśmy niezły mecz z Lechem, w Chorzowie też nie wyglądało to w miarę, a stosunek bramek po tych meczach to 3:9 - zauważa Pilarz.

Po październikowej serii zwycięstw, kiedy Cracovia jako jedyna w T-Mobile Ekstraklasy zdobyła komplet 12 punktów, w czterech ostatnich spotkaniach dopisała do konta tylko jedno "oczko". - Mieliśmy fajny dorobek przed czterema poprzednimi meczami i spapraliśmy sprawę. Sezon trwa, trzeba się podnieść i zasuwać dalej - kończy Pilarz.

Komentarze (0)