Kolejorz w starciu z Pasami był do bólu skuteczny, wykorzystując niemal każdy błąd II linii krakowian i ich linii defensywnej. Poznanianie strzelali Cracovii gole sprzed pola karnego, po dośrodkowaniach i dograniach z bocznych strefach i z rzutów różnych - po prostu w każdy możliwy sposób.
Mimo tyleż upokarzającej, co nieszczęśliwej porażki - w końcu krakowianom cztery razy na drodze do bramki stawał słupek - trener Stawowy w niedzielnym spotkaniu z Ruchem w Chorzowie postawi na dokładnie tych samych defensorów, co z Lechem.
- Czwórka obrońców będzie dokładnie taka sama jak z Lechem, czyli Kuś, Żytko, Kosanović i Marciniak. Będzie tak z tego względu na to, że pomimo straty sześciu bramek, to nie straciliśmy ich z winy obrońców. Te gole padały po błędach całego zespołu - błąd ma gdzieś swój początek i bramka jest jego konsekwencją - tłumaczy opiekun Pasów.
[wrzuta=24koWuH3N89,mmkk07]
- Nie można patrzeć na to w ten sposób, że to obrona zawaliła sześć bramek i trzeba robić roszady. Ta formacja powinna grać ze sobą jak najczęściej i musi być stabilizacja. Na pewno w tej czwórce dwóch zawodników zagrało zdecydowanie poniżej możliwości, jeden grał w miarę przyzwoicie, a ten czwarty grał chyba jedno ze swoich najlepszych spotkań w tej rundzie. Nie chcę jednak kogo, w którym momencie mam na myśli - dodaje Stawowy.
Po pauzie za kartki do gry jest gotowy kapitan Cracovii Sławomir Szeliga, dla którego trener Pasów szykuje powrót do środka pola, gdzie ten nie grał od 14 września i spotkania z Zawiszą Bydgoszcz.
- Pamiętam dyspozycję Sławka sprzed absencji, widziałem go na treningach w tygodniu. Oceniłem też występ Damiana Dąbrowskiego w meczu z Lechem. Jeżeli Sławek wróci do składu, to tylko na swoją koronną pozycję defensywnego pomocnika, a nie do obrony - mówi Stawowy.