W pierwszych jedenastu pojedynkach ligowych Kamil Glik 9-krotnie znalazł się w podstawowym składzie Torino FC. Raz trener Giampiero Ventura postanowił oszczędzić 25-latka przed derbami z Juventusem Turyn, a raz środkowy obrońca pauzował za kartki.
Glik od początku rozgrywek nie zbierał najlepszych recenzji. Dwukrotnie sprokurował rzut karny, otrzymał aż pięć żółtych kartek. Zdarzyło mu się też źle ustawić we własnym polu karnym i ułatwić rywalom zdobycie gola. Mimo to wydawało się, że jego pozycja jako kapitana jest nie do podważenia. W niedzielę, gdy turyńczycy zmierzyli się w 12. kolejce z Cagliari Calcio, Ventura posadził jednak Polaka na ławce.
Włoskie media prognozowały, że Glik tradycyjnie znajdzie się w "11", lecz trener wybrał powracającego do gry po kilkutygodniowej przerwie wywołanej kontuzją Cesarego Bovo, który utworzył duet stoperów z Emiliano Morettim (nie opuścił w tym sezonie ani minuty). "Był lepszy od Glika z ostatnich spotkań" - ocenił grę Bovo popularny serwis tuttomercatoweb.com.
Torino przegrało wprawdzie na Sardynii 1:2, ale obrońcy spisali się na miarę oczekiwań (oba gole dla Cagliari padły po strzałach z rzutów wolnych). W tej sytuacji trener nie ma powodu, by w nadchodzących meczach z Catanią, Genoą i Lazio przywracać Glika do gry. Co więcej, wkrótce do zdrowia wróci urugwajski stoper Guillermo Rodriguez, który zanim doznał kontuzji często pojawiał się na murawie.
Glik ma szansę, by ponownie przekonać do siebie Venturę dobrą postawą na treningach, ponieważ decyzją Adama Nawałki nie weźmie udziału w zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami ze Słowacją i Irlandią.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Tak, dużo osiągnął, od piłkarza w przeciętnym polskim klubie po podstawowego obrońcę w Torino.
Ja mu życzę powrotu do kadry.