Adam Marciniak: Myślałem, że żona sobie żartuje!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Radość, zaskoczenie, szok - mówi swojej reakcji na powołanie do reprezentacji Polski na mecze ze Słowacją i Irlandią [tag=1364]Adam Marciniak[/tag] z Cracovii.

O tym, że "Ribery" znajdzie się w kadrze Nawałki, nieśmiało mówiło się od kilku dni. On sam radził tym, którzy umieszczają do w reprezentacji, wsadzenie rozgrzanych głów do lodówki.

- Dalej twierdzę, że przede wszystkim spokój i pokora. Choć wiadomo, że to jest duże wyróżnienie, to nie ma mowy o mega euforii czy poczuciu spełnienie. Traktuję to jako bodziec do jeszcze cięższej pracy i zachętę na przyszłość - mówi Marciniak.

W jakich okolicznościach dowiedział się o powołaniu? - Wróciłem z zakupów ze starszym synem i siedziałem w domu. Żona siedziała przy komputerze i krzyknęła, że jadę na reprezentację. Sam wszedłem w Internet, sprawdziłem, że są już Kosznik, Brzyski i mówię do żony: "co ty mi tu opowiadasz?". Myślałem, że żartuje. A ona mówi, żebym czytał dalej i faktycznie byłem. I tak w domowym zaciszu się o tym dowiedziałem.

Jaka była jego reakcja? - Radość, zaskoczenie, szok. Od razu pojawiły telefony od znajomych i w tym utonąłem.

Marciniak mówi, że jest zaskoczony, ale sygnał o tym, że może znaleźć się w kadrze, dostał już w minionym tygodniu od samego selekcjonera: - Muszę przyznać, że po meczu w Zabrzu chwilę rozmawiałem z trenerem Nawałką i trener w swoim stylu rzucił taką aluzję na zakończenie rozmowy, że dał mi lekko do myślenia, co nie zmienia tego, że jednak jestem zaskoczony, mile zaskoczony.

Kiedy w lipcu 2012 roku Marciniak zamieniał Górnika Zabrze na Cracovię, która dopiero co spadła z ekstraklasy, mówił, że czasem warto zrobić krok w tył, by za chwilę wykonać dwa do przodu. Teraz można mówić nawet o trzech krokach w przód. Czy spodziewał się, że wszystko może potoczyć się tak dobrze?

- Nie myślałem o sobie, że mogę być powołany do reprezentacji, ale ani przez chwilę nie żałowałem, że przyszedłem do Cracovii. Nawet po spadku Pasów byłem pewny, że szybko wrócimy do ekstraklasy. I wszystko potoczyło się bardzo dobrze. Mamy trenera, który nauczył nas grać w piłkę. Chyba każdy z zespołu przeżywa najlepszy okres w życiu. Mogę tylko dziękować ludziom, którzy sprawili, że trafiłem do Cracovii pod skrzydła trenera Stawowego - mówi Marciniak.

Jak szatnia Pasów przyjęła powołania dla niego i Dawida Nowaka. - Powołanie dla Dawida nie jest zaskoczeniem, bo to nie jest jego pierwsze powołanie. Dawid strzela teraz bramki i gra bardzo dobrze, więc jego powołanie nie wzbudziło takiego zainteresowania jak moje. Były oklaski, były żarty - opowiada Marciniak.

Okazuje się, że powołanie do kadry wiąże się dla niego z większym wydatkiem... - Przegrałem z Edim Bernhardtem zakład i muszę zabrać cały zespół na obiad. "Edi" mówił, że na pewno dostanę powołanie, a ja mówiłem, że nie ma takiej możliwości. Ale z wielką przyjemnością zabiorę kolegów na ten obiad.

Z jakimi nadziejami uda się w przyszłym tygodniu na zgrupowanie? - Po cichu marzy mi się szansa debiutu.

Źródło artykułu: