23-letni defensor pojawił się w klubie na kilka dni przed zremisowanym przez rybniczan spotkaniem z Miedzią Legnica. Od tamtej pory ćwiczy pod okiem trenera Ryszarda Wieczorka, ale wciąż nie może występować w meczach o stawkę. - Czekam na pozwolenie na pracę. Jeśli wszystko zostanie załatwione, to będę mógł grać. Rozmawiałem już z prezesem klubu, ale bez tej zgody nic z tego nie wyjdzie - mówi defensor.
Wołodymir Pidwirnyj ma już za sobą kilka nieudanych przygód z polskimi zespołami. Przyczyną nie była jednak jego słaba dyspozycja. - Nie zostałem w Polonii Bytom, bo klub został objęty zakazem transferowym. Nie miałem też pozwolenia na pracę, przez co nie mogłem grać. Niedobrze się to potoczyło - żałuje ukraiński stoper, który przed miesiącem wystąpił w sparingu Górnika Zabrze. - Przyjechałem na testy i doznałem kontuzji. Nie mogłem przez to pięć dni trenować. Teraz próbuję swoich sił w Rybniku - dodaje trenujący z Energetykiem ROW Rybnik zawodnik.
- O punkty nie grałem od półtora miesiąca, ale wcześniej rozgrywałem mecze i nie będzie to dla mnie wielkim problemem. Zostaję tu. Jak będą papiery, to będę mógł grać, jeśli oczywiście trener tak zadecyduje. Nie wiem, ile jeszcze przyjdzie mi czekać. To nie zależy ode mnie. Liczę, że nastąpi to jak najszybciej - prognozuje obrońca z Ukrainy.
"Władek" nie ukrywa, że z ekipą beniaminka I ligi znalazł już wspólny język. - Bardzo dobrze się tutaj czuję, jest jak w rodzinie. Mamy fajnych zawodników, którzy tworzą rodzinę. Gra drużyny też mi się podoba - kończy Pidwirnyj.