Łowicz zdobyty po raz drugi - relacja z meczu Pelikan Łowicz - Start Otwock

Przed startem tego sezonu działacze łowickiego Pelikana zapowiadali, że celem klubu jest wywalczenie awansu na zaplecze ekstraklasy. Ligowa rzeczywistość okazała się być jednak brutalna. Po 13 meczach Pelikan zajmuje dopiero ósme miejsce w ligowej tabeli i traci do lidera siedem punktów, a jego przewaga nad strefą barażową to zaledwie dwa oczka.

W minioną niedzielę podopieczni Bogdana Pisza podejmowali lidera z Otwocka. Start można śmiało nazwać rewelacją tego sezonu. Jest beniaminkiem a od początku rozgrywek jest w ścisłej ligowej czołówce i od kilku ostatnich kolejek utrzymuje się na pierwszej lokacie tabeli.

Pierwsza połowa spotkania była najlepszą jaką widzieli w tym sezonie kibice zgromadzeni na stadionie w Łowiczu. Początek meczu był wyrównany, jednak z minuty na minutę rosła przewaga Pelikana. Pierwszą znakomitą sytuację na zdobycie bramki zmarnował Piotr Grzelczak, który ładnie ograł dwóch obrońców gości, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem zabrakło mu zimnej krwi i oddał strzał wprost w jego ręce. W odpowiedzi strzał głową Sebastiana Kęski zatrzymał się na bocznej siatce bramki gospodarzy.

Następnie w niespełna odstępie minuty dwukrotnie od utraty bramki Start uratował Łukasz Mariak. Najpierw dobrze zatrzymał strzał Radosława Kowalczyka, a niespełna 60 sekund później fenomenalnie wybronił uderzenie z rzutu wolnego Zbigniewa Czerbniaka. Goście ograniczali się do kontrataków i w 26. minucie po jednym z nich powinni objąć prowadzenie. Defensywie Ptaków nie udała się pułapka ofsajdowa i sam na sam z Marcinem Ludwikowskim wyszedł Christian Okafor-Agu. Zdecydował się na podanie do jednego z partnerów, który nie dość, że z kilku metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką to jeszcze był na pozycji spalonej.

Pięć minut później Kowalczyk dośrodkowywał z prawej strony w pole karne, a niecelny strzał z woleja oddał Dariusz Kozubek. Start ponownie odpowiedział kontratakiem, a obronie ponownie we znaki dał się Okafor-Agu, który ograł kilku obrońców Pelikana, ale w ostatniej chwili w polu karnym czysto zatrzymał go powracający stoper. Gospodarze jeszcze przed przerwą mieli kilka dogodnych sytuacji na objęcie prowadzenia. W pole karne znowu zagrywał Kowalczyk, który tym razem popędził lewą stroną. Futbolówka trafiła do Tomasza Augustyniaka, ale i on nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza gości. Szczęścia próbował również Cezary Stefańczyk, ale wykonując rzut wolny z około 16. metrów trafił w mur. Następnie Mariak ponownie spisał się w bramce bez zarzutu dobrze broniąc groźny strzał Kozubka. W ostatnich sekundach pierwszej połowy z powietrza uderzył Przemysław Michalski, ale minimalnie chybił.

Kibice byli świadkami ciekawego meczu, a gospodarze grali jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Start bezbramkowy remis zawdzięczał głównie szczęściu i bardzo dobrej postawie w bramce Łukasza Mariaka. Nie należy jednak zapominać, że i goście mieli swoje szanse na objęcie prowadzenie. Fani Pelikana z dużym optymizmem czekali, więc na drugą połowę. Na ich nieszczęście sprawdziła się zasada, że biało-zieloni w drugiej połowie grają dużo słabiej.

Sygnał do ataku dał kapitan Startu Adam Warszawski, którego strzał z rzutu wolnego dobrze obronił Ludwikowski. Pelikan nie miał już takiej przewagi, zmuszony był nawet do obrony. Gospodarze próbowali zaskoczyć Mariaka strzałami z dystansu, jak np. Paweł Bojaruniec, ale nie odnalazły one drogi do bramki.

Najważniejsza akcja meczu miała miejsce w 69. minucie. Fatalny błąd popełniła wówczas dwójka zawodników Pelikana. W pozornie niegroźnej sytuacji odprowadzali oni piłkę do linii końcowej. Oszukał ich Krzysztof Kuźmińczuk, który przedarł się miedzy nimi i dośrodkował wprost na głowę Dominica Okanu. Napastnik Startu, który pojawił się na boisku 60 sekund wcześniej nie mógł zmarnował tego prezentu.

Do końca spotkania desperacko atakowali biało-zieloni, ale nie mogli się przedrzeć przez dobrze ustawioną defensywę Startu. Bliżsi zdobycia bramki byli nawet goście. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, najpierw Ludwikowskiego minął Bzdęga, ale wyjechał z piłką poza pole karne i zdecydował się na dośrodkowanie, a niebezpieczeństwo zażegnał wracający Bojaruniec. Kilka sekund później Okanu podawał do Kęski, ale w bramce dobrze spisał się Ludwikowski. Ostatnią szansę na zdobycie bramki gospodarze mieli w 92. minucie. Wówczas w polu karnym do dośrodkowanej piłki wychodził Mariak. Był on ostro atakowany przez napastników łowiczan i nie złapał tej piłki. Sędzia nie przerwał jednak gry, ale ani Piotr Grzelczak, ani Radosław Stencel nie potrafili skierować piłki do siatki. Skończyło się jedynie na rzucie rożnym.

Po tej kolejce Start jest samodzielnym liderem ligi i ma trzy punkty przewagi nad Sokołem Aleksandrów Łódzki. Pelikan spadł na ósmą pozycję i niebezpiecznie zbliżył się do strefy barażowej. Kolejne mecze zostaną rozegrane już w środę. Łowiczanie zmierzą się na wyjeździe z Ponidziem Nida Pińczów, a OKS będzie podejmował Wigry Suwałki.

Pelikan Łowicz - Start Otwock 0:1 (0:0)

0:1 - Okanu 69'

Składy:

Pelikan Łowicz: Ludwikowski - Michalski, Czerbniak, Bojaruniec, Stefańczyk, Wilk (71' Stencel), Kowalczyk, Augustyniak (81' Styszko), Kozubek, Grzelczak, Cichoń.

Start Otwock: Mariak - Tokaj, Oamen, Szwed, Nowotka, Karaś (80' Stańczuk), Warszawski, Kęska, Kuźmińczuk (90' Uzoma), Herman, Okafor-Agu (67' Okanu).

Żółte kartki: Oamen, Kęska, Herman (OKS).

Sędzia: Marcin Szrekl (Świętokrzyski ZPN).

Widzów: 600 (w tym ok. 30 gości).

Komentarze (0)