Ryszard Tarasiewicz (trener Śląska Wrocław): Chciałbym na początku podziękować swoim zawodnikom za wiarę w odniesienie dobrego wyniku. Dosyć szybko straciliśmy bramkę, jednak równie szybko udało nam się wyrównać. W drugiej połowie w krótkim czasie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji bramkowych, może niezbyt klarownych, ale byliśmy zespołem bardziej aktywnym w ofensywie. Graliśmy do końca i na pewno ten jeden punkt nam się należał. Na zakończenie chciałbym podziękować wrocławskim kibicom za tak daleką podróż i przyjazd do Białegostoku.
Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): Dla mnie istotne było to, że zawodnicy grający z kontuzjami, Stano i Jarecki wytrzymali większość meczu, tak jak kilku zawodników, którzy byli przeziębieni. Jeśli zdrowie zawodników jest tak istotne to szkoda, że punkty nie zostały w Białymstoku. Spotkanie miało różne fazy a sytuacje jakie były, państwo najlepiej widzieli. Jeśli chodzi o ocenę pana Tarasiewicza to byliśmy chyba na innych meczach.
Sebastian Mila (pomocnik Śląska Wrocław): Jagiellonia na własnym stadionie jest bardzo groźna, co pokazała. Stwarzali sobie sporo sytuacji, aczkolwiek przyjechaliśmy tutaj kawał drogi i wywozimy jeden punkt. Mamy dobra serię i chcielibyśmy ją kontynuować jak najdłużej.
Sebastian Dudek (pomocnik Śląska Wrocław): Przyjechaliśmy tutaj powalczyć i nie myśleliśmy o remisie, a chcieliśmy wygrać. Początek spotkania trochę przespaliśmy, straciliśmy bramkę, po czym dosyć szybko wyrównaliśmy. Niestety później padła druga, głupia bramka, ale też udało nam się wyrównać, jednak na trzecią zabrakło już czasu. Szkoda, jednak wynik remisowy również nas satysfakcjonuje tym bardziej, że remis jest moim zdaniem wynikiem sprawiedliwym.
Paweł Zawistowski (pomocnik Jagiellonii): Pomimo że zdobyłem bramkę, nie jestem zadowolony. Gdybyśmy wygrali to spotkanie, byłbym zadowolony tak jak z pewnością cała drużyna. Nie jest ważne kto strzela bramki, ważne jest ile mamy punktów, a wywalczyliśmy tylko jeden. Nie możemy pozwolić, aby drużyna gości dominowała na naszym boisku, przykładamy się bardzo i staramy się odwdzięczyć tym wspaniale dopingującym kibicom, którzy pomimo słabych wyników, są z nami i nam pomagają. Myślę, że nasza gra zazębia się powoli i z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej, a z każdym następnym meczem będzie również więcej punktów.
Szymon Matuszek (pomocnik Jagiellonii): Szkoda straconych punktów. Mieliśmy wygrać, prowadziliśmy prawie przez całe spotkanie i straciliśmy bramkę po głupim błędzie. Przeciwnik nie zachował się fair play i nie wybił piłki, po czym straciliśmy gola. Szkoda, że wcześniej nie strzeliliśmy bramki na 3:1, byłoby zupełnie inaczej. Przy prowadzeniu 2:1 zagraliśmy chyba zbyt zachowawczo, nie atakowaliśmy z takim impetem i to się zemściło. Trzeba też przyznać, że zabrakło nam szczęścia. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy w lidze, więc będzie okazja na poprawienie niektórych elementów gry, bo trzeba przyznać, że liga jest dla nas najważniejsza.
Piotr Lech (bramkarz Jagiellonii): Nie chcę oceniać pracy sędziego, bo nie chcę jeździć do PZPN płacić następnych kar. Jeżeli chodzi o mecz, jesteśmy załamani, bo naszą bolączką stają się głupie bramki. Śląsk nas niczym nie zaskoczył, chyba bardziej zaskoczył sam siebie. Nie takie drużyny tutaj przyjeżdżały i się z nami męczyły. Gdybyśmy sobie sami bramek nie strzelali, mielibyśmy z pewnością dużo więcej punktów. Ten mecz powinniśmy wygrać, a oddaliśmy kolejne dwa punkty.
Robert Szczot (pomocnik Jagiellonii): Prowadziliśmy 2:1 i byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym w tym spotkaniu. Mieliśmy swoje sytuacje, niestety nie strzeliliśmy na 3:1, a Śląskowi wyszła jedna kontra. W sytuacji, w której otrzymałem żółtą kartkę, bramkarz rywali wytrącił mnie z równowagi i moim zdaniem powinien być rzut karny.
Tomas Pesir (napastnik Jagiellonii): Małe to pocieszenie, że zdobyłem bramkę. Wszyscy chcieliśmy trzech punktów, zarówno zawodnicy, trenerzy, jak i kibice, ale niestety mamy tylko jeden. Przy bramce nieczysto trafiłem w piłkę, pomógł mi trochę zawodnik gości i piłka wpadła do bramki.