W piątkowych 99. Wielkich Derbach Śląska było wszystko, czego piłkarski koneser może sobie życzyć. Na boisku obecne były nie tylko utarte walka, determinacja i zaangażowanie, ale też kawał niezłego futbolu i to zaprezentowany przez każdą ze stron. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, ale Ruch Chorzów miał po końcowym gwizdku sędziego żal do Tomasza Musiała.
- Zaraz po moim wejściu na boisko zgrywałem piłkę, a obrońca Górnika zagrał ręką w polu karnym. Jestem co do tego przekonany, że należał nam się rzut karny, a gdybyśmy wcześniej wyrównali, to końcówka jeszcze bardziej mogłaby zyskać na jakości. W tej sytuacji sędzia nas przekręcił, ale wszyscy jesteśmy ludźmi i takie błędy się zdarzają - przekonuje Maciej Jankowski, napastnik chorzowskiej drużyny.
Arbiter z Krakowa jeden rzut karny dla Niebieskich w tym meczu podyktował. Po dograniu piłki w pole karne zabrzan z rzutu rożnego futbolówka trafiła w biodro Rafała Kosznika. Musiał najpierw wskazał na "wapno", ale po konsultacji z sędzią liniowym z błędnej decyzji słusznie się wycofał.
Niebiescy nadgonili jednak wynik, za sprawą Jankowskiego, który w doliczonym czasie gry przy sporej pomocy Norberta Witkowskiego wyrównał stan rywalizacji. - Takie bramki się zdarzają i cieszę się, że poszczęściło się mnie. Dostałem piłkę na głowę, uderzyłem na bramkę, a bramkarz Górnika skiksował i piłka wpadła do siatki. Wchodziłem na boisko, by pomóc drużynie zdobyć punkty i cel osiągnąłem - triumfuje 23-latek.
Punkt wywieziony z Roosevelta drużynę z Chorzowa może z wielu względów satysfakcjonować. - Początek meczu był w naszym wykonaniu bardzo słaby i Górnik mógł strzelić więcej niż jedną bramkę, a wtedy nasza sytuacja znacznie by się skomplikowała. Udało nam się ten napór przetrzymać, potem odpowiedzieć bramką, ale znów musieliśmy gonić wynik. Szkoda zmarnowanych sytuacji, ale możemy się cieszyć, bo wywozimy z trudnego dla nas terenu punkt - przyznaje zawodnik Ruchu.
Dla Jankowskiego występ w 99. Wielkich Derbach Śląska był powrotem na boiska T-Mobile Ekstraklasa po jednej kolejce pauzy. Snajper Niebieskich wtenczas przebywał w Belgii, gdzie prowadził zakończone fiaskiem negocjacje z RAEC Mons. - Moja forma jest na razie dla mnie samego dużą niewiadomą. Jak będzie pokażą kolejne mecze - puentuje gracz 14-krotnych mistrzów Polski.