Nowa postać w T-ME: Paweł Jaroszyński - obrońca z przypadku

[tag=37851]Paweł Jaroszyński[/tag] z Cracovii to nowa postać w T-Mobile Ekstraklasie. W piątkowym meczu 5. kolejki z Zagłębiem Lubin (1:0) ten 19-latek całkiem udanie zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej.

"Jarosz" dość zaskakująco pojawił się w wyjściowym składzie Pasów na spotkanie z Miedziowymi. Zaskakująco, bo choć trener Wojciech Stawowy w ostatnich dniach bardzo go chwalił i dawał do zrozumienia, że nastolatek otrzyma swoją pierwszą szansę w ekstraklasie, to wobec kontuzji Milosa Kosanovicia nie chciał wprowadzać zbyt wielu zmian w defensywie. W końcu jednak na niego postawił, robiąc dla niego miejsce na lewej stronie bloku obronnego, przestawiając do środka Adama Marciniaka, a wychowanek Górnika Łęczna nie zawiódł jego zaufania, zaliczając bardzo poprawny występ w Lubinie.

Kim w ogóle jest Paweł Jaroszyński - pierwszy nastoletni debiutant z pola w Cracovii od czasu Mateusza Klicha? Z pomocnikiem PEC Zwolle łączy go to, że podobnie jak ojciec "Matiego" Wojciech, tak tata Jaroszyńskiego Piotr w przeszłości też był zawodowym piłkarzem. Zagrał nawet 11 spotkań na poziomie ekstraklasy w barwach Górnika Łęczna w sezonie 2003/2004. Wcześniej w tym klubie prowadził go obecny koordynator grup młodzieżowych Cracovii - Władysław Łach.

I to właśnie Łach "wymyślił" Jaroszyńskiego dla Pasów. W czerwcu 2011 roku juniorzy młodsi Pasów rywalizowali z Górnikiem Łęczna w ćwierćfinale mistrzostw Polski. Po porażce 0:1 u siebie krakowianie wygrali na Lubelszczyźnie 3:1 i awansowali do kolejnej rundy, ale grający wówczas w ataku Jaroszyński (strzelił nawet jednego z goli) i jego rówieśnik bramkarz Damian Drzewiecki wygrali sobie tym dwumeczem angaż w Cracovii.

- Ściągamy świetnych chłopaków z Łęcznej. Za dwa, trzy lata będą grali w ekstraklasie - przekonywał mnie wtedy trener Łach.

17-letni wówczas Jaroszyński i Drzewiecki zostali od razu włączeni do zespołu Młodej Ekstraklasy. Pierwszy już w premierowym sezonie na tym szczeblu zagrał 20 razy, a drugi 14. Mało tego, "Drzewko" na rundę wiosenną sezonu 2011/2012 został na stale dokooptowany do I zespołu Pasów. Jaroszyński na swoją szansę musiał poczekać jeszcze 10 miesięcy.

Paweł Jaroszyński i Bartosz Żurek (dziś Cracovia) podczas meczu ME Cracovia - Legia Warszawa 20.11.2011
Paweł Jaroszyński i Bartosz Żurek (dziś Cracovia) podczas meczu ME Cracovia - Legia Warszawa 20.11.2011

Silny, dynamiczny z dobrze ułożoną lewą nogą Jaroszyński przychodził do Pasów jako skrzydłowy i taką też rolę pełnił w zespole Młodej Ekstraklasy oraz na początku przygody z IV-ligowymi rezerwami.

Dopiero gdy w 14 października 2012 roku w meczu ze Świtem Krzeszowice poważnej kontuzji kolana doznał Dawid Sarga, "Jarosz" dość przypadkowo został więc przekwalifikowany do roli lewego obrońcy. Tak zagrał drugą połowę wspomnianego spotkania, a dwa dni później został przez trenera Stawowego włączony do I zespołu Pasów.

Od meczu ze Świtem do momentu debiutu w T-Mobile Ekstraklasie Jaroszyński zagrał jako lewy obrońca raptem w 13 meczach rezerw! Nawet w minionym sezonie był jeszcze ustawiany w roli skrzydłowego albo wręcz środkowego napastnika. Na przełomie czerwca i lipca z juniorami starszymi Pasów sięgnął po pierwszy po 21 latach przerwy medal mistrzostw Polski w kolorze brązu.

19-latek przekonał do siebie trenera Stawowego nie tylko umiejętnościami piłkarskimi, ale też właściwym podejściem mentalnym. - Paweł ma odpowiednią psychikę do gry na wysokim poziomie. On się nie spala - chwalił swojego podopiecznego szkoleniowiec. I nawet jeśli "Jarosz" przed występem w Lubinie miał perturbacje żołądkowe, to na boisku nie było tego widać - grał bez kompleksów, nie tylko na alibi.

Co ciekawe, Jaroszyński był bliski debiutu w I zespole Cracovii już w lipcowym meczu 1/32 finału Pucharu Polski ze Stalą w Stalowej Woli. Miał pojawić się na boisku po czerwonej kartce dla Mateusza Żytko po to, by uformować bazowe ustawienie z czterema obrońcami, ale ostatecznie trener Stawowy poszedł va banque, wprowadzając do gry ofensywnego Edgara Bernhardta i przechodząc na grę trójką defensorów.

Paweł Jaroszyński (i II trener Piotr Górecki) tuż przed niedoszłym debiutem w meczu ze Stalą
Paweł Jaroszyński (i II trener Piotr Górecki) tuż przed niedoszłym debiutem w meczu ze Stalą

Wejście "Jarosza" do I zespołu, w którym zagościł na stałe na początku lipca bieżącego roku, było o tyle łatwiejsze, że w minionym sezonie rezerwiści i juniorzy Cracovii żyli według rytmu drużyny A - trenerzy tych zespołów prowadzili zajęcia na wzór treningów ekipy Stawowego i stosowali taki sam system, co ona, a za ujednolicenie szkolenia odpowiadał . Z niewiadomych przyczyn - i jest to temat na inną dysputę - od sezonu 2013/2014 władze Cracovii odeszły (!) od dalszego wprowadzania ujednoliconego systemu szkolenia w klubie...

Jaroszyński jest pierwszym, ale na pewno nie ostatnim nastolatkiem z Cracovii, który otrzyma w tym sezonie swoją szansę w ekstraklasie. Coraz bliżej występu w I zespole jest inny brązowy medalista ostatnich MP Bartosz Kapustka. 17-latek, którego wciąż w swoich szeregach chce widzieć Legia Warszawa, trenuje z I drużyną Pasów już równo rok. Podobny staż w ekipie Stawowego ma jego rówieśnik - Krzysztof Szewczyk. Szkoleniowiec Pasów docenia też talent innego 17-latka - Mateusza Wdowiaka.

Historia drogi Jaroszyńskiego do I zespołu Cracovii ma i swoje ciemne strony. By móc pojechać na mistrzostwa Polski juniorów i pomóc drużynie Pawła Zegarka, znalazł się w nieciekawej sytuacji, otrzymując propozycję przedłużenia wygasającego kontraktu z serii tych "nie do odrzucenia". Musiał po prostu zgodzić się na warunki o niewiele lepsze niż te, które otrzymał, gdy jako 17-latek wiązał się z klubem. W podobnej sytuacji znaleźli się m.in. juniorzy Legii, ale uposażenie nastolatków na Łazienkowskiej wielokrotnie przewyższa to przy Kałuży 1.

Dziś współczynnik cena (utrzymanie) / jakość Jaroszyński ma chyba najwyższy spośród wszystkich zawodników T-Mobile Ekstraklasy. Nie ma bowiem chyba drugiej takiej sytuacji, w której bardziej od gry w ekstraklasie opłacałaby się praca na kasie w Lidlu. Nie to było jednak dla niego najważniejsze, a możliwość rozwoju. Teraz na tym zyskuje.

17-letni Krzysztof Szewczyk i Bartosz Kapustka
17-letni Krzysztof Szewczyk i Bartosz Kapustka
Źródło artykułu: