Potrzebny cud na miarę Wisły z Saragossą - relacja z meczu Sevilla FC - Śląsk Wrocław

W pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europejskiej Śląsk Wrocław przegrał na wyjeździe z Sevillą 1:4. W rewanżu wrocławianom potrzebny jest cud, który jednak już kiedyś był udziałem Wisły Kraków.

W tym artykule dowiesz się o:

Byłych mistrzów Polski przed pierwszym gwizdkiem skazywano na porażkę, ale trener Stanislav Levy po raz kolejny udowodnił, że wie, jak właściwie przygotować swój zespół do spotkania pod względem mentalnym i taktycznym. Czeski szkoleniowiec postawił dokładnie na tę samą "11", co w zwycięskim dwumeczu z belgijskim Club Brugge. Wrocławianie jednak stosunkowo szybko, bo na początku drugiej połowy, zgubili kompozycję i w drugich 45 minutach dali się przejechać Sevilli po sobie jak walcowi.

Gospodarze mogli zacząć od mocnego uderzenia, bo już w 2. minucie Rafał Gikiewicz musiał bronić w sytuacji sam na sam z Kevinem Gameiro. Po chwili jednak sami byli w opałach, kiedy po krótko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu Dudu Paraiba do pozycji strzeleckiej na 5. metrze doszedł Przemysław Kaźmierczak, ale zagłówkował obok hiszpańskiej bramki.

W 16. minucie większą precyzją wykazał się Marco Paixao. Waldemar Sobota wygrał na prawym skrzydle pojedynek z Alberto Moreno i spod końcowej linii dośrodkował na 7. metrze, gdzie portugalski napastnik Śląska wzbił się w powietrze i strzałem głową pokonał Beto. To jego 7. trafienie w 10. występie w tym sezonie. Dla Soboty to z kolei 5. asysta w 9. występie.

Tuż po objęciu prowadzenia wydawało się, że byli mistrzowie Polski pójdą za ciosem, ale gdy gospodarze otrząsnęli się po ciosie, szybko przystąpili do ofensywy. Od 20. do 30. minut bramka Śląska była oblężona przez Andaluzyjczyków, którym albo brakowało precyzji, albo do rozpaczy doprowadzał ich świetnie dysponowany Gikiewicz, który w 25. minucie wyszedł obronną ręką z dwóch sytuacji oko w oko z rywalami, a po chwili jeszcze zatrzymał strzał Marko Marina z 12 metrów. Z kolei obok jego bramki uderzali Ivan Rakitić i Bryan Rabello.

W 30. minucie Śląsk powinien prowadzić 2:0. Naciskany przez Sebino Plaku Diogo próbował wycofać piłkę do Beto, przejął ją Albańczyk, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Sevilli, który obronił też dobitkę Marco Paixao.

Śląsk w pierwszej połowie starał się grać wysokim pressingiem na połowie Sevilli. Wrocławianie bez kompleksów wychodzili po piłki za linię środkową, ale gospodarze radzili sobie z tym atakiem gości. Słabo spisywali się obaj defensywni pomocnicy Levy'ego - Dalibor Stevanović i Przemysław Kaźmierczak. Nie byli przydatni w ofensywie, a w defensywie nie stanowili żadnej przeszkody dla rywali.

W 36. minucie wspomniany Stevanović popełnił wybitnie niepotrzebny faul tuż przed swoim polem. Do piłki podszedł Rakitić i posłał dośrodkowanie, po którym piłka dokręcała się do bramki Śląska, przeleciała przez gąszcz nóg graczy obu zespołów i ku zaskoczeniu Gikiewicza wpadła do jego siatki przy dalszym słupku.

Odpowiedź Śląska mogła być natychmiastowa, ale po centrze Sebastiana Mili z rzutu wolnego Plaku zagłówkował z bliska w kozioł, po którym piłka przeleciała nad poprzeczką bramki Sevilli. W 43. minucie jeszcze Mila próbował zaskoczyć Beto uderzeniem z 18 metrów, ale golkiper gospodarzy pewnie obronił strzał kapitana Śląska.

Za pierwszą połowę Śląsk zasłużył na szkolną "czwórkę". Ocena byłaby wyższa, gdyby wrocławianie zaprezentowali lepszą skuteczność. Tuż po przerwie popełnili taki sam błąd, jak na początku spotkania dopuszczając Rakiticia do strzału z 18 metrów, po którym piłka o niewiele minęła bramkę Gikiewicza.

W 52. minucie Śląsk powinien prowadzić 2:1. Po płaskim dograniu Mili z lewej strony w pozycji strzeleckiej w polu karnym Sevilli znalazł się Sobota, ale ten długo nie mógł zdecydować się na to, którą nogą uderzać, aż w końcu wybrał prawą, ale Beto pewnie interweniował.

Kiedy wydawało się, że Śląsk łapie właściwy rytm, Dudu przed swoim polem karnym sfaulował dryblującego Jairo. Sędzia Manuel Grafe orzekł, że gdyby nie wślizg Brazylijczyka, to skrzydłowy Sevilli znalazłby się w czystej pozycji strzeleckiej i ukarał obrońcę gości czerwoną kartką. Z rzutu wolnego za ten faul Rakitić huknął tuż obok spojenia słupka z poprzeczką bramki Gikiewicza.

Trener Levy w tej sytuacji, by grać czwórką w obronie, w miejsce Plaku wprowadził do gry Amira Spahicia, a Unai Emery przeszedł z kolei na grę dwójką napastników, wpuszczając na boisko Carlosa Baccę. Grając w osłabieniu, Śląsk skupił się głównie na defensywie, ale w 67. minucie nie ustrzegło go to o przed stratą kolejnej bramki. Sprawiający wrocławianom najwięcej problemu Marin wpadł w pole karne i widząc, że Spahić zostawia mu sporo miejsca, zdecydował się na strzał w kierunku dalszego rogu, po którym Gikiewicz skapitulował.

Gra w osłabieniu i stosowanie wysokiego pressingu w pierwszej połowie odbiło się na fizyce Śląska, który w ostatnich 20 minutach opadł z sił. W 73. minucie Gikiewicz wygrał kolejny pojedynek z Gameiro, ale w 85. minucie był już bezradny, gdy napastnik Sevilli z bliska wbił piłkę głową do jego bramki po centrze z rzutu rożnego. W 89. minucie defensywę Śląska po raz kolejny ośmieszył Marin, który udany drybling zakończył strzałem do pustej bramki, ustalając wynik spotkania na 4:1.

Śląsk w rewanżu musi liczyć na cud. Tym bardziej, że z powodu kartek za tydzień we Wrocławiu nie wystąpią Marco Paixao, Stevanović i Dudu.

Szukając nadziei, można przypomnieć, że Wisła Kraków, która jako jedyny polski zespół w historii europejskich pucharów wyeliminowała rywala z Hiszpanii, pierwszy, wyjazdowy mecz z Realem Saragossa w sezonie 2000/2001 również przegrała 1:4, prowadząc 1:0...
Sevilla FC - Śląsk Wrocław 4:1 (1:1)

0:1 - Paixao 16'
1:1 - Rakitić 36'
2:1 - Marin 67'
3:1 - Gameiro 85'
4:1 - Marin 89'

Składy:

Sevilla: Beto - Diogo, Fazio, Navarro, Moreno - Rabello (75' Perotti), Rakitić, Kondogbia (15' Iborra), Jairo (62' Bacca), Marin - Gameiro.

Śląsk: Gikiewicz - Ostrowski (77' Gavish), Pawelec, Kokoszka , Dudu - Stevanović (79' Hołota), Kaźmierczak - Sobota, Mila, Plaku (58' Spahić) - Marco Paixao.

Żółte kartki: Jairo, Marin (Sevilla) oraz Marco Paixao, Stevanović, Plaku, Spahić (Śląsk).

Czerwona kartka: Dudu /55' za faul/ (Śląsk).

Sędzia: Manuel Grafe (Niemcy).

Komentarze (57)
avatar
Penhal
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
5 minut do końca i 2 gole f... 
Max_wro
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Śląsk zagrał dobre spotkanie i chwała im za ambicje bo widać było że chcieli grać i gryźli trawę. Prawdę mówiąc obawiałem się przed meczem, że Śląsk przegra to spotkanie już w szatni ale zawodn Czytaj całość
pawbed
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najbardziej mi żal właśnie tej kartki Dudu, a mogła być żółta. Mimo wszystko ogromny szacunek dla piłkarzy za walkę i trenera Levy'ego. Bardzo dobrze ogląda się grę Śląska pod jego wodzą. 
avatar
Apator_Tylko_Toruń
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierwszą połowę Śląsk spokojnie mógł 3:1 wygrać, szkoda bo tylko 1:1 było, ale i tak zagrali super 
Michał21
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Śląsk grał dobrze, sędzia troche nieobiektywny, jak w meczu legii zupełnie. Czyżby sędziowie mieli coś do polskich drużyn? Sevilla słaba naprawde, te 4 bramki to na takim farcie strzelone, że h Czytaj całość