Mariusz Rumak zażegnał drugi poważny kryzys w Lechu Poznań

Mariusz Rumak prowadzi Lecha od 27 lutego 2012 roku. W tym czasie zdążył zażegnać już dwa kryzysy, dzięki czemu może kontynuować wieloletni plan budowy zespołu.

Gdy 36-letni szkoleniowiec przejmował schedę po Jose Marii Bakero, Kolejorz zajmował dopiero 9. miejsce w tabeli, a trwała już druga faza sezonu 2011/2012. Sytuacja wyjściowa była kiepska, mimo to poznaniacy odnieśli do końca rozgrywek siedem zwycięstw, trzy remisy i tylko jedną porażkę, co dało im ostatecznie 4. lokatę i awans do Ligi Europejskiej. Ten wynik uznano wówczas za zadowalający i Mariusz Rumak zyskał spory komfort pracy.

Problemy pojawiły się u progu nowych rozgrywek. Na arenie międzynarodowej lechici bez trudu wyeliminowali Żetysu Tałdykorgan i Chazar Lenkoran, ale trzecia przeszkoda w postaci AIK Sztokholm okazała się dla nich nie do przeskoczenia. Efekt? Marzenia o podboju Europy trzeba było porzucić już 9 sierpnia! To pierwsze, ale nie największe ówczesne rozczarowanie. Drugie nadeszło raptem trzy dni później i było prawdziwą kompromitacją.

W 1/16 finału Pucharu Polski Kolejorz pojechał do Grudziądza na starcie z I-ligową Olimpią i był murowanym faworytem do awansu. Oczekiwań jednak nie spełnił i uległ po dogrywce 1:2. Wtedy na zespół i trenera posypały się gromy, a media szeroko spekulowały o potencjalnych następcach Rumaka. Jako nowego opiekuna poznaniaków wymieniano m. in. Henryka Kasperczaka.

Do zmiany na ławce trenerskiej jednak nie doszło, bo zarząd Lecha wstawił się za młodym szkoleniowcem wydając nawet oświadczenie. Sam zainteresowany zapewnił natomiast, że nie usłyszał nawet ultimatum. - Dostałem jasny sygnał, że cieszę się zaufaniem. Mam robić swoje i nie przejmować się spekulacjami prasowymi - powiedział wówczas.

Wcześniej - jeszcze przed niepowodzeniami w Lidze Europejskiej i Pucharze Polski - opiekun ekipy ze stolicy Wielkopolski przedstawił swoje ustalenia z zarządem. - Otrzymałem kredyt zaufania na trzy lata, a właściciel oznajmił mi, że przez ten okres będę podejmował decyzje - stwierdził.

Jakie były wówczas plany Rumaka? - Chcę zbudować młodą, głodną sukcesów drużynę. Musi być ona gotowa do walki o najwyższe cele zarówno pod względem piłkarskim, jak i mentalnym. Dostałem zielone światło i mogę prowadzić proces selekcji. Wiadomo, że jest on rozłożony w czasie. Tego rodzaju zmian nie da się zrobić podczas jednego okresu przygotowawczego. Mam nadzieję, że przez trzy lata uda mi się odcisnąć piętno na zespole, a obserwatorzy będą mogli powiedzieć, iż widać tu moją rękę.

Po wpadkach na innych frontach Kolejorz mógł się skupić na T-Mobile Ekstraklasie. Tam - choć słabo szło mu w meczach u siebie - osiągnął niewątpliwy sukces - 2. miejsce w tabeli. Poznaniacy musieli uznać wyższość tylko silniejszej kadrowo Legii Warszawa, zaś innych rywali wyprzedzili bez najmniejszego trudu. Wicemistrzostwo kraju dało kolejny awans do europejskich pucharów i duże nadzieje, że tym razem będzie lepiej. Jako cel nadrzędny postawiono przed zespołem awans do fazy grupowej.

Niestety i tego lata Lech nie przetrwał w pucharach nawet sierpnia. Znów odpadł w III rundzie i to z rywalem bez wątpienia słabszym niż AIK Sztokholm. Zdecydował fatalny występ w Wilnie, gdzie poznaniacy doznali porażki 0:1 i postawili się pod ścianą. W stolicy Wielkopolski Żalgirisowi szybko udało się skontrować rywala i nawet szaleńczy pościg w końcówce (dwa gole w trzy minuty) nic już lechitom nie dał.

Odpadnięcie z Ligi Europejskiej wywołało w Poznaniu prawdziwy wstrząs. Natychmiast pojawiły się spekulacje o zmianach na ławce trenerskiej, a rzekomym następcą Rumaka miał zostać Maciej Skorża. - Żadnych rozmów z Lechem nie prowadziłem, dlatego wszelkie doniesienia na ten temat należy traktować jako plotki. Nie ma takiej sprawy - zapewnił jednak portal SportoweFakty.pl sam zainteresowany.

Zarząd Kolejorza znów wykazał się cierpliwością i dał jasny sygnał, że żegnać trenera nie zamierza. Sam Rumak natomiast przyznał, że to dla niego miła okoliczność. - Zdaję sobie sprawę, że wielu prezesów nie wytrzymałoby po dwumeczu z Litwinami i mogliby zwolnić szkoleniowca.

Jaki jest stan obecny? Dużo bardziej pozytywny. W niedzielę lechici z duszą na ramieniu jechali do Niecieczy i chcieli tam zrobić wszystko, by nie powróciły demony z ubiegłorocznej wyprawy do Grudziądza. Przez ponad godzinę szło im jak po grudzie, ale gdy już otworzyli worek z bramkami, to zwyciężyli ostatecznie 4:0. Bez względu na okoliczności tak okazały triumf na boisku jednego z najsilniejszych I-ligowców musi robić wrażenie. Ta wygrana, w połączeniu z przełamaniem w T-Mobile Ekstraklasie (2:0 z Koroną Kielce), sprawia, że przed wicemistrzem Polski i jego trenerem przyszłość wreszcie rysuje się w jaśniejszych barwach.

Rumak ugasił kolejny pożar i po raz drugi zażegnał poważny kryzys. To jednak nie koniec wyzwań. Ze względu na odpadnięcie z Ligi Europejskiej na znaczeniu zyskał Puchar Polski, a i w lidze od zespołu z Poznania oczekuje się jak najlepszej lokaty - na pewno wyższej niż ta obecna, czyli 6.

Źródło artykułu: