GKS Katowice zasłużenie awansował do 1/8 finału Pucharu Polski, eliminując wyżej notowane Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mecz stał pod znakiem kontrowersji, do jakiej doszło w drugiej połowie spotkania, kiedy pomocnik bielszczan Frank Adu Kwame bez piłki bezpardonowo potraktował łokciem twarz Sławomira Dudy. Sędzia był dla Ghańczyka bezlitosny i wyrzucił go z boiska, dyktując dla GieKSy rzut karny.
- Walczyliśmy wcześniej o piłkę w jednej z akcji i podczas powrotu do defensywy Frank odwrócił się i nie wiem dlaczego, z całej siły uderzył mnie z łokcia. Dostałem w twarz i efekty tego są widoczne - piłkarz wskazuje okazałą bliznę pod swoim lewym okiem.
Pomocnik katowiczan zapewnia, że z jego strony nie doszło do żadnej prowokacji względem czarnoskórego piłkarza. - Wszystko przebiegało na sportowych zasadach, ale Frank chyba nie wytrzymał ciśnienia. Walczyliśmy chwilę wcześniej o głowę, wygrałem ten pojedynek i już wracając dostałem nagle w głowę. Zamroczyło mnie i padłem na murawę. Żadnego aktorstwa z mojej strony w tym wypadku nie było - zapewnia piłkarz śląskiej drużyny.
- Będę musiał w domu sobie obłożyć bliznę lodem, bo już czuję jak mi się odzywa. Na pewno przez kilka dni będę chodził opuchnięty, ale to jest męski sport i nie ma co płakać i rozdzierać szat. Śliwa zejdzie, a awans dalej będzie nasz - uśmiecha się zawodnik katowickiej drużyny.
Do wykonywania jedenastki podszedł sam poszkodowany. Wcześniej bowiem po strzale z rzutu karnego w słupek trafił Janusz Gancarczyk. - Cieszę się, że sędzia mnie do strzału dopuścił i mogłem zdobyć dla nas tak ważną bramkę. Na treningach trenowaliśmy jedenastki nawet dzień przed meczem. Wszystko "wchodziło", więc podszedłem do piłki pewnie i zrobiłem to co potrafię - wskazuje Duda.
Młody pomocnik tym samym zdetronizował z funkcji etatowego strzelca "Garniola" właśnie. Trener Rafał Górak niedawno zapewniał, że doprowadzili byłego reprezentanta Polski w tym aspekcie do perfekcji. - Szkoda, że Jasiowi Gancarczykowi ta piłka nie weszła tak jak chciał, bo ta bramka mogła nam bardzo pomóc. Nie ma między nami żadnej rywalizacji. W kolejnym meczu będziemy dyskutować i podejdzie ten, kto będzie się lepiej czuł - wyjaśnia 20-latek.
Awans do kolejnej fazy pucharowych rozgrywek natchnął katowicką ekipę. - Musimy w meczu ligowym teraz pójść za ciosem. Trzeba ciężko przepracować ten tydzień, wyeliminować mankamenty i w lidze zdobyć całą pulę. Mamy fajną pakę, mocny skład i nie pozostaje nam nic innego, jak te mecze wygrywać - podkreśla gracz drużyny z Bukowej.