Piotr Stokowiec: Tak się przyjęło, że trener musi punktować

Po czterech kolejkach nowego sezonu Jagiellonia Białystok ma na koncie 7 punktów. Drużyna Piotra Stokowca na razie występowała tylko w roli gościa, a na swój stadion wróci za dwa tygodnie.

Białostoczanie pokonali Zawiszę Bydgoszcz i Śląsk Wrocław, zremisowali z Wisłą Kraków i przegrali z Lechią Gdańsk. Jak wyjazdowy dorobek ocenia trener Stokowiec?

Wynikami na razie aż tak bardzo sobie nie zaprzątam głowy. Chyba tylko w kwestii w presji na trenerze, bo wiadomo, że trenerzy muszą punktować, jeśli chcą zachować pracę, bo tak się ostatnio przyjęło. Bardziej skupiłem się na wykonywaniu zadań, na stylu grania, a wynik schodził na dalszy plan - komentuje opiekun Jagi.

- Wiadomo, że nie wszystko jeszcze wychodzi, ale wydaje mi się, że nie ma co zawodników obarczać już tylko samym wynikiem. Trzeba rozliczać zawodników z wykonania zadań i stylu - dodaje szkoleniowiec.

W piątek w meczu 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Wisłą Jagiellonia uratowała punkt, doprowadzając do remisu w 93. minucie gry za sprawą Bekima Balaja. Albańczyk po raz trzeci wszedł do gry z ławki i po raz trzeci wpisał się na listę strzelców. Przed tygodniem w Gdańsku zagrał pełne 90 minut, ale tym razem wrócił na ławkę. - Trenował tylko jeden dzień, bo jest po urazie, który nie jest do końca zaleczony - wyjaśnia Stokowiec.

Trener Jagiellonii wytłumaczył się w Krakowie ze swoich słów wypowiedzianych w programie Liga+ Extra: "Z Wisły została tylko nazwa". - Doceniam osiągnięcia klubu, jego organizację i trenera Smudę. Jeśli coś zostało wyrwane z kontekstu, to moim zamiarem nie było podgrzanie atmosfery. To było trzy albo cztery tygodnie. Nie jestem trenerem, który szuka tanich sensacji i bazuje na obrażaniu kogoś. Jestem skupiony na pracy w swoim klubie. Jeśli ktoś jest obrażony, to mogę go przeprosić, ale to nie było moim zamiarem - podkreśla Stokowiec.

Komentarze (0)