Gospodarze od początku nadawali ton grze, ale cios zadała Wisła Płock. Po kwadransie z lewej strony boiska dośrodkował Paweł Kaczmarek, a Krzysztof Janus z 7 metrów bez trudu trafił do siatki. Górnik Łęczna dążył do natychmiastowej riposty i był bliski sukcesu w 19. minucie. Atomowy strzał Grzegorza Bonina zza szesnastki Daniel Szczepankiewicz ofiarnie strącił na słupek, a dobitka Veljko Nikitovicia była niecelna.
Zielono-czarni bez ustanku nacierali na rywali. W środku pola rządził Tomasz Nowak do spółki z Boninem, a odważnie do ofensywy włączał się Julien Tadrowski. Ich wysiłek niweczyły jednak słabsze ogniwa, jak Nikolajs Kozacuks czy jedyny napastnik - Damian Szpak. Tuż przed końcem I połowy Łotysz mógł się zrehabilitować, ale płasko strzelił wprost w golkipera Wisły.
Płocki zespół spróbował podwyższyć na 2:0 tuż po przerwie i ruszył do ataku, lecz jego napór trwał tylko kilka minut. Po tym okresie wszystko wróciło do normy i dominował Górnik. W 55. minucie Bonin kapitalnym podaniem na czystą pozycję obsłużył Bartłomieja Niedzielę, a ten trafił w słupek. Chwilę później z rzutu wolnego Nowak strzelił w poprzeczkę.
Gościom nie tylko sprzyjało szczęście, ale i dobrze radził sobie Szczepankiewicz. W 75. minucie 21-letni golkiper świetnie obronił efektowne uderzenie pod poprzeczkę Nowaka.
Górnika złamał kuriozalny gol w 79. minucie. Filip Burkhardt zauważył, że Paweł Socha wyszedł z bramki, zdecydował się na strzał z... własnej połowy i trafił do siatki! Taki obrót wydarzeń rozbił gospodarzy. Ich coraz bardziej chaotyczne ataki już nie przyniosły żadnego efektu, zaś rozochoceni Nafciarze jeszcze próbowali upokorzyć przeciwnika.
Po meczu powiedzieli:
Marcin Kaczmarek (trener Wisły): Trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowanego przeciwnika. Powiem szczerze, że po obejrzeniu pierwszego meczu Górnika z GKS Tychy nie spodziewałem się, iż ten zespół będzie grał tak dobrze, paradoksalnie przegrywając ten mecz 0:2. Dzisiaj nie zabrakło nam szczęścia, ale pomogliśmy temu szczęściu poprzez determinację, olbrzymie zaangażowanie. Piękny gol Burkhardta zamknął to spotkanie. Podkreślam jeszcze raz - bardzo podobała mi się gra drużyny z Łęcznej. My jako beniaminek bardzo doceniamy to, co dzisiaj zrobiliśmy. Dla mnie jako trenera jest to olbrzymi materiał do analizy. Musimy wyeliminować pewne rzeczy jeżeli chcemy punktować w tej lidze.
Jurij Szatałow (trener Górnika): Można różnie mówić o tym meczu. Za fajne popisy jeszcze nikt nikomu punktów nie dodał. To drugi odcinek tego samego filmu, który mieliśmy w Jaworznie. Tam też prowadziliśmy grę. Na pewno zespół już zrobił postęp. Z starego składu zostało tylko dwóch ludzi, więc potrzebujemy odrobinkę czasu. Trzy razy to powtórzę - jestem pewien, że ta drużyna będzie dobrze grać, ma charakter i będzie wygrywać. Nie mogę mieć dużych pretensji do zawodników.
Górnik Łęczna - Wisła Płock 0:2 (0:1)
0:1 - Janus 15'
0:2 - Burkhardt 79'
Składy:
Górnik: Socha - Tadrowski, Szmatiuk, Bielak, Sasin - Kozacuks (74' Oziemczuk), Nowak, Nikitović, Bonin, Niedziela - Szpak (46' Zwoliński).
Wisła: Szczepankiewicz - Nadolski, Magdoń, Radić, Stefańczyk - Góralski, Burkhardt, Janus, Kaczmarek (85' Grudzień) - Dziedzic (73' Sekulski), Krzywicki (60' Wlazło).
Żółte kartki: Kozacuks (Górnik) oraz Dziedzic, Nadolski, Stefańczyk (Wisła).
Sędzia: Marek Opaliński (Lubin).
Widzów: 1000.