Winowajcą jest od dawna związany z klubem Jakub Nowak. 21-latek ma za sobą zaledwie jeden występ na boiskach zaplecza ekstraklasy (w 34. kolejce poprzedniego sezonu), ale ostatnio trenował z ekipą z Nowego Sącza. W piątek - tak jak pozostali zawodnicy - zjawił się na zajęciach, lecz w momencie gdy trener Mirosław Hajdo podał mu rękę (co należy do jego zwyczajowych gestów), ten uderzył go pięścią, obrzucając przy okazji inwektywami.
Do całego zdarzenia doszło na ok. pięć minut przed początkiem zajęć, a świadkami byli wszyscy piłkarze Sandecji. To jednak nie był koniec zajścia. Po pierwszym ciosie Hajdo zachwiał się, a gdy upadł, został jeszcze dwukrotnie kopnięty przez Nowaka. W tym momencie zdecydowanie zareagowali inni piłkarze, wyrzucając krewkiego kolegę za drzwi. Ten uciekł i od tego momentu w klubie już się nie pojawił. Nieoficjalnie wiadomo, że 21-latek był pod wpływem alkoholu.
Poturbowany Hajdo nie poprowadził piątkowego treningu. Zrobili to jego współpracownicy: drugi asystent Marian Tajduś, opiekun bramkarzy Stanisław Bodziony i trener przygotowania fizycznego Dariusz Peciak.
Jakie jest oficjalne stanowisko Sandecji w tej sprawie? Klub nie zaprzecza zdarzeniu, ale na konkrety musimy jeszcze poczekać. - W poniedziałek lub wtorek zostaną podjęte stosowne decyzje i zajmiemy stanowisko. Do tego czasu nie będziemy komentować sprawy - powiedział portalowi SportoweFakty.pl rzecznik prasowy I-ligowca, Michał Śmierciak.
Nowaka czekają prawdopodobnie poważne konsekwencje. Niewykluczone, że zostanie zawieszony do końca kontraktu (wygasa on w czerwcu przyszłego roku). Incydentem zajmie się też Polski Związek Piłki Nożnej, który może zakazać piłkarzowi występów na dłuższy okres. Czy pobicie szkoleniowca trafi również na policję? To zależy od samego poszkodowanego.