Po siedmiu latach występów w GKS-ie Bełchatów Tomasz Wróbel wraca na Śląsk. Doświadczony skrzydłowy - jak sam przyznaje - jest o krok od podpisania umowy z GKS-em Katowice. - Miałem kilka ofert z ekstraklasy, była też opcja pozostania w Bełchatowie. Ja jednak chciałem wrócić na Śląsk, bo mam tutaj trochę spraw do pozałatwiania. Innego wyboru niż GieKSa być w moim wypadku nie mogło - przekonuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl 31-latek.
Wróbel w sobotę został zaprezentowany jako zawodnik klubu z Bukowej, choć formalnie podpisu na umowie jeszcze nie złożył. - Jestem dogadany w sprawie kontraktu i czuję się już zawodnikiem GKS-u. Pozostały formalności, które będę chciał w najbliższych dniach wypełnić, by być do dyspozycji trenera - zapewnia charakterny zawodnik.
Zamieszanie związane z poszukiwaniami nowego pracodawcy sprawiło, że piłkarz stracił okres przygotowawczy. - Chłopaki już cieszą się grą i świeżością, a ja muszę teraz ciężej popracować, żeby nadrobić zaległości. W moim wieku do formy dochodzi się trochę szybciej, bo organizm jest przyzwyczajony do obciążeń, ale jednak jeszcze odrobina wysiłku przede mną - wyjaśnia Wróbel.
Doświadczony zawodnik był przymierzany do innych klubów m.in. Ruchu Chorzów, ale wybrał ofertę z Katowic. - Jestem chłopakiem stąd. Urodziłem się w Tarnowie, ale w piłkę zaczynałem grać w Rozwoju Katowice, stąd silnie związałem się z tym miastem i regionem. Kiedy podjąłem decyzję, że wracam na Śląsk - w grę wchodziła tylko GieKSa. Chłopaki z "Padarewa" [osiedle Padarewskiego - silny bastion kibiców GKS-u] innego wyboru by mi nie wybaczyli - śmieje się były gracz klubu z Bełchatowa.
O wyborze GieKSy w przypadku Wróbla zaważyły też cele sportowe. - Widać, że w Katowicach tworzy się bardzo ciekawy zespół. Nie powiem, że na awans, bo takie zapowiedzi zawsze odbijają się czkawką w postaci niepotrzebnej presji, ale na pewno będziemy w stanie nieźle w tej lidze namieszać - zapowiada filigranowy zawodnik.