Bartoszowi Salamonowi przez całą rundę rewanżową Serie A nie udało się zadebiutować w AC Milan. Kadrowicz Waldemara Fornalika borykał się z problemami zdrowotnymi, a przede wszystkim nie zdołał wygrać rywalizacji ze znacznie bardziej doświadczonymi konkurentami. Ponieważ Milan nie zamierza się osłabiać, a podstawowi defensorzy tacy jak Cristian Zapata i Philippe Mexes zostają na San Siro, najlepszym rozwiązaniem dla Salamona byłoby wypożyczenie do słabszego kadrowo zespołu. Co na to sam główny zainteresowany? - Muszę grać regularnie w klubie. To gdzie będę grał, to dowiemy się... Do końca sierpnia coś się wyjaśni - wyjaśnia obrońca.
Na razie Salamon dostaje coraz więcej szans na regularną grę w reprezentacji Polski. - Cieszę się z tego, że trener mi ufa. To znaczy, że zauważył moje umiejętności i uważa, że mogę się przydać reprezentacji. Mam nadzieję, że będę dalej w tej kadrze i będę poprawiał swoją grę, a z czasem ta reprezentacja zacznie robić wyniki - komentuje piłkarz.
Na razie kadra nie dostarcza jednak wielu pozytywnych emocji polskim kibicom. W ostatnim spotkaniu biało-czerwoni zremisowali 1:1 w wyjazdowym meczu z Mołdawią. - Ciężko ocenić ten mecz. Wydawało się, że zaczęliśmy bardzo dobrze, bo naprawdę prowadziliśmy grę, stworzyliśmy wiele dogodnych sytuacji, strzeliliśmy bramkę, byliśmy też blisko zdobycia drugiego gola. Wtedy byśmy zamknęli ten mecz i byłoby dużo łatwiej, a tak straciliśmy tego gola w końcówce pierwszej połowy po naszej nieuwadze. Mołdawia wywalczyła to, co chciała i później broniła się, a także dowiozła ten remis do końca - zaznaczył obrońca.
- Byliśmy przygotowani dokładnie na taki mecz. Wiedzieliśmy, że na pewno pozwolą nam na stworzenie paru sytuacji. My musieliśmy je wykorzystać i po jednej z nich strzeliliśmy gola. Zabrakło tej drugiej bramki, aby odnieść zwycięstwo - dodał.
O ile pierwsza połowa w wykonaniu kadrowiczów Fornalika była dobra, to druga już zdecydowanie gorsza. W grze biało-czerwonych widać było sporo nerwowości, chociaż... - Ja nie widziałem nerwowości w poczynaniach drużyny. Oczywiście im bliżej było do końca spotkania, tym tą piłką trzeba było szybciej grać. Wiedzieliśmy, że czas upływa i trzeba w końcu strzelić gola, ale nie widziałem tej nerwowości. Mołdawianie się dobrze bronili i dowieźli ten punkt do końca - skomentował Salamon.
Piłkarz przyznał także, że selekcjoner po ostatnim gwizdku sędziego w szatni nie wygłosił żadnej przemowy do zawodników. - Na przemowy będzie czas. W takich chwilach to szkoda słów. Oczywiście każdy jest bardzo smutny z tego powodu, bo daliśmy z siebie wszystko. Niestety to nie wystarczyło. Na pewno Polacy w każdym spotkaniu liczą na zwycięstwo. Jeżeli one nie przychodzą, to pewne rozczarowanie musi być. My też jesteśmy rozczarowani - powiedział obrońca.
Po remisie z Mołdawią znów zmalały nasze szanse na awans do piłkarskich mistrzostw świata. - Matematyka każe nam wierzyć. My piłkarze nie możemy teraz powiedzieć, że nie wierzymy w awans, bo byśmy nie mogli wyjść na boisko. My cały czas do końca musimy wierzyć. Teraz poskładamy się po tym remisie i w następnym spotkaniu trzeba zdobyć punkty - podsumował piłkarz.