- Sędzia techniczny podczas ostatniego meczu ze Swansea City pokazał mi tablicę z doliczonym czasem gry. Było na niej aż 8 minut. Powiedziałem do niego: "Przemyśl to jeszcze raz". To jednak część gry, próba wywierania presji na arbitrach. Wszelkie zagrywki psychologiczne zachowywałem jednak na rywali - przyznaje bez ogródek Sir Alex Ferguson.
W Anglii utarło się, że gdy następuje doliczony czas gry, to mówi się na niego "Fergie time". Manchester United wielokrotnie bowiem strzelał gole w ostatnich sekundach spotkania. - Nerwowe obgryzanie paznokci od zawsze jest częścią kibicowania United. Pamięcią zawsze sięgamy do tych bramek strzelonych w końcowych minutach. Mój syn próbował je kiedyś policzyć - było ich gdzieś 30. Mówimy o takich, które miały duże znaczenie - dodał Szkot.
Zapytany o słynną "suszarkę", odparł: - To strasznie rozdmuchana sprawa. Mam już dosyć czytania na ten temat.