Przed rokiem Robert Lewandowski wpisał się na listę strzelców 22-krotnie, ale musiał uznać wyższość Klaasa-Jana Huntelaara (29 goli) i Mario Gomeza (26 goli). Po 26 kolejkach bieżących rozgrywek "Lewy" ma w dorobku 19 goli i aż o trzy trafienia wyprzedza wicelidera klasyfikacji, Stefana Kiesslinga. Napastnik Bayeru Leverkusen w ostatnich tygodniach zatracił skuteczność, podobnie jak zajmujący trzecie miejsce Mario Mandzukić.
- Król strzelców? Chcę nim zostać, dlaczego nie! Oczywiście, na pierwszym planie jest drużyna, ale bardzo cieszę się z moich bramek. Nie mam nic przeciwko temu, żeby trafiać dalej - przyznaje reprezentant Polski, który w tym sezonie zdobywa średnio 0,83 bramki na mecz! Jeśli utrzyma to tempo, ukończy rozgrywki z 26 golami na koncie.
Ostatnim królem strzelców z Borussii Dortmund był przed 11 laty najdroższy nabytek w historii klubu, Marcio Amoroso. Brazylijczyk, za którego zapłacono 25 mln euro, w sezonie 2001/2002 zdobył 18 goli. Prestiżowy tytuł jeszcze nigdy w 50-letniej historii Bundesligi nie trafił w ręce Polaka. Do jego zdobycia najbliżej było Janowi Furtokowi, który w sezonie 1990/1991 trafił 20-krotnie i tylko o jednego gola ustąpił Rolandowi Wohlfarthowi.
"Lewy" strzela jak na zawołanie, czym sprawia, że spekulacje transferowe z nim w roli głównej nie cichną. "Kibice czarno-żółtych mogą mieć nadzieję, że Lewandowski także w przyszłym sezonie będzie strzelał gole dla ich drużyny" - pisze Bild, sugerując, iż 24-latek może wypełnić swój kontrakt z BVB.