Zimowa burza w Stalówce?

Stal Stalowa Wola zakończyła rundę zimową z dorobkiem zaledwie osiemnastu oczek. Ten wynik w hutniczym grodzie na pewno nikogo nie satysfakcjonuje.

W sobotę Stalówka zremisowała na własnym boisku z Radomiakiem Radom 1:1. Zielono-czarni powinni wygrać ten pojedynek, ale nie potrafili wykorzystać kilku naprawdę dogodnych okazji do zdobycia kolejnych bramek. - Wojtek Białek miał w drugiej połowie dwie dobre okazje. Szkoda, można go jednak usprawiedliwić bo nie gra. Dostał szansę, strzelił gola z rzutu karnego. Sytuacje były na to, żeby zwyciężyć. Chcieliśmy wygrać, żeby mieć spokojną zimę, niestety nie wyszło - powiedział obrońca Stali Sylwester Sikorski.

Stal gola straciła po błędzie w defensywie. Jakby tego było mało, to przez ostatnie 30 minut zielono-czarni grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Mateusza Kantora. - Po tej żółtej kartce, która mogła zostać zakwalifikowana na czerwoną, prosiłem go, żeby obchodził się z rywalami jak z jajkiem i nie naraził zespołu na osłabienie. Niestety jego gorąca głowa mu na to nie pozwoliła i wyleciał z boiska. Dawid zrobił to, co do niego należało. Pomocnik Radomiaka minął jednym zwodem naszych dwóch pomocników i uderzył na bramkę. Miał przy tym strzale trochę szczęścia, gdyż piłka mu trochę podskoczyła i wyszedł mu lob. To był strzał w środek bramki. Dawid był wysunięty i nie miał szans na skuteczną interwencję. Absolutnie nie obwiniam go, za utratę tego gola - stwierdził szkoleniowiec Stalówki Mirosław Kalita.

Stalowcy zawiedli jesienią na całej linii. - Dobrze że kończymy tą rundę. Od kilku spotkań trwa niemoc, jakaś bezradność. Zimę trzeba będzie ciężko przepracować. Nie ukrywam, że przydałby się nam jakiś doświadczony zawodnik, który by nami trochę dyrygował - powiedział Sikorski. - Czy zespół zawiódł? Myślę, że tak. Jesteśmy tu gdzie jesteśmy, mamy 18 zdobytych punktów. Wpływ na to miało wiele czynników. W tym zespole zaczynają grać juniorzy z rocznika 1995. Nie zanosi się na tą chwilę, żeby było lepiej. Kadrę mamy szczuplutką, a przy kontuzjach i kartkach jest ona jeszcze węższa - dodał z kolei szkoleniowiec ekipy z Podkarpacia.

Zimą na pewno dojdzie do wstrząsu w zespole. Niewykluczone, że poleci głowa trenera, a z zespołem pożegna się kilku piłkarzy. Opiekun drużyny z hutniczego miasta zdaje sobie sprawę z sytuacji. - Topór nade mną wisi od kilku kolejek. Najgorsze jest to, że trener Ryszard Kuźma przegrał pięć spotkań z rzędu i tam nie było mowy o zmianie szkoleniowca. Ja sobie zdaję sprawę, że mam swoje ambicje, piłkarze podobne, działacze nieco większe, a kibice największe. Będzie czas na rozliczenia, podsumowanie i podejmowanie decyzji. Do sprawy podchodzę spokojnie - stwierdził Mirosław Kalita.

Gracze Stalówki zdają sobie sprawę, że zawiedli, ale mają nadzieję, że zimą i na wiosnę nadal będą współpracować z trenerem Kalitą. - Liczymy na to, że zostaniemy z trenerem Kalitą i że nas dobrze przygotuje do rundy wiosennej. Zdajemy sobie sprawę, że czekają nas trudne rozmowy z działaczami. Liczyli oni na to, że letnie transfery pociągnął zespół do przodu. Nie wyszło jednak dobrze - powiedział Sikorski. - Nie tak to miało wyglądać. 15. lokata nie jest szczytem tego zespołu. Aspiracje są na pewno wyższe. Na pewno czeka nas dużo zmian w zimie. O wszystkim zdecyduje zarząd klubu. Czeka nas na pewno długa analiza naszych poczynań, a potem szukanie rozwiązań i poprawa tego już na wiosnę - zakończył stoper Stali Przemysław Żmuda.

Komentarze (0)