Spotkanie zaczęło się z dużą dozą chaosu i niedokładności z obu stron. GKS Tychy podszedł do meczu tak, aby zagrać "na zero z tyłu", a Dolcan Ząbki nieporadnie próbował konstruować akcje ofensywne. Dopiero w 21. minucie zawiązała się pierwsza dogodna okazja, gdy znakomicie do piłki zagranej za plecy obrońców wybiegł młody napastnik Dolcanu Rafał Wiśniowski, ale gdy próbował mijać Piotra Misztala, ten znakomicie wyłuskał piłkę spod nóg zawodnika gospodarzy.
Zgodnie z jednym z najstarszych futbolowych porzekadeł "niewykorzystane sytuacje się mszczą" - błąd Wiśniowskiego został ukarany już 5 minut później. Z narożnika pola karnego ostro w szesnastkę zagrał Mateusz Bukowiec, a do piłki dopadł niepilnowany Marcin Folc i umieścił futbolówkę obok bezradnego Macieja Humerskiego. Zaraz potem mogło być 2:0, ale Folc nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bardzo dobrze dysponowanym tego popołudnia bramkarzem gospodarzy.
Do końca pierwszej części gry tyszanie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń i nie pozwalali Dolcanowi na stworzenie dogodnej sytuacji. Sami bardzo dobrze bronili i mieli jeszcze kilka sytuacji, aby podwyższyć prowadzenie po kontrach - jedną z nich w 33. minucie zmarnował Bartłomiej Babiarz (obronił Humerski), w 37. minucie Bukowiec (strzelił obok bramki) i tuż przed końcem pierwszej części gry Piotr Rocki (Humerski kosmiczną interwencją nie dopuścił do utraty gola).
Dolcan wyszedł na drugą połowę z mocnym postanowieniem poprawy swojej gry i początek tej części spotkania sugerował, że coś się "urodzi". Gracze z Ząbek od początku trzymali gości na ich połowie, ale i tak GKS miał okazję do kontr, a Dolcan nie stwarzał sobie klarownych sytuacji. W 57. minucie mogło być 2:0, kiedy to z ostrego kąta uderzył Folc, ale znowu górą był Humerski.
Dolcan z minuty na minutę tracił werwę, a gdy dochodził do sytuacji strzeleckich jak w 75. minucie po strzale Bartosza Osolińskiego, to niezawodny w bramce był Misztal. W 83. minucie znowu goście przeprowadzili groźną kontrę, w sytuacji dwóch atakujących tyszan na jednego obrońcę Dolcanu, Adrian Chomiuk i Dawid Jarka tylko w sobie wiadomy sposób nie zdobyli bramki.
Jeszcze w 90. minucie szansę miał Mateusz Piątkowski, który groźnie uderzył głową, ale Misztal fantastycznie zapobiegł utracie gola. Można powiedzieć, że był to mecz bramkarzy, obydwaj panowie byli jasnymi punktami na tle swoich drużyn. Niedługo po tej sytuacji sędzia zakończył zawody.
GKS wskoczył na 7. miejsce w lidze i ma na swoim koncie 20 punktów, a Dolcan nadal zajmuje pozycję tuż nad strefą spadkową z dorobkiem 13 punktów (2 punkty przewagi nad zagrożonym spadkiem Stomilem Olsztyn). Gracze z Tych wyrastają na bardzo solidny, pierwszoligowy zespół - są bardzo dobrze poukładani taktycznie i mogą w tych rozgrywkach jeszcze nieźle "namieszać".
Dolcan Ząbki - GKS Tychy 0:1 (0:1)
0:1 - Marcin Folc 26'
Składy:
Dolcan: Maciej Humerski - Rafał Grzelak, Marcin Hirsz, Piotr Klepczarek, Patryk Koziara (46' Dariusz Zjawiński), Szymon Matuszek, Bartosz Osoliński, Rafał Wiśniowski (73' Emil Wrażeń), Damian Świerblewski (70' Robert Chwastek), Grzegorz Piesio, Mateusz Piątkowski.
GKS: Piotr Misztal - Maciej Mańka, Łukasz Kopczyk, Tomasz Balul, Mateusz Mączyński, Adrian Chomiuk, Ivica Zunić, Bartłomiej Babiarz (Mariusz Masternak 90+1'), Mateusz Bukowiec, Piotr Rocki (87' Łukasz Małkowski), Marcin Folc (71' Dawid Jarka).
Żółte kartki: Ivica Zunić, Dawid Jarka (GKS Tychy) oraz Piotr Klepczarek, Rafał Grzelak (Dolcan).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 400.