Po pierwszym meczu na Stadionie Miejskim we Wrocławiu piłkarze Śląsk Wrocław muszą dokonać nie lada wyczynu, aby awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Wrocławski klub przegrał bowiem 3:5. - Zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudne spotkanie nas jutro czeka. Wynik pierwszego meczu jest bardzo niekorzystny dla Śląska. Wiemy jak silną drużyną jest Hannover 96, bo pokazał to chociażby ostatni ligowy mecz z Schalke 04 Gelsenkirchen. Będzie ciężko, ale mamy swój charakter i trzeba pamiętać, że futbol zna już nie takie historie. Wszystko jest sprawą otwartą. Mamy nadzieję, że jutrzejszy pojedynek będzie 90 minutami dobrego futbolu z korzyścią dla Śląska - powiedział kapitan zielono-biało-czerwonych.
Sam Mila był na stadionie w Hanowerze, gdzie zostanie rozegrane czwartkowe spotkanie. - Miałem okazję być już na stadionie w Hanowerze przy okazji meczu Polska - Kostaryka na mistrzostwach Świata w 2006 roku. Trafię do szatni, trafię także na ławkę rezerwowych, bo w tamtym meczu nie grałem (śmiech). Pamiętam, że wtedy słońce bardzo mocno świeciło na ławkę rezerwowych i było bardzo gorąco. Podobnie na trybunach, gdzie panowała gorąca atmosfera - skomentował pomocnik.
Do Niemiec wybiera się wielu sympatyków mistrzów Polski. - Kibice Hannoveru słyną z żywiołowego dopingu, ale na pewno z dobrej strony pokażą się także najlepsi fani w Polsce - kibice Śląska, którzy będą równie głośno wspierać nasz zespół. Szykuje się zatem ciekawe widowisko - podsumował Sebastian Mila.