- Nie tak to miało wyglądać. Nasza przygoda z tym pucharem kończy się na pierwszym meczu. Zapewniam, że przed tym spotkaniem nastroje były bojowe i przyjechaliśmy tutaj żeby wygrać. Teraz po meczu te nastroje nie są dobre i bardzo szkoda, że już odpadliśmy - powiedział Jakub Bartkowski, obrońca Widzewa Łódź.
Co było przyczyną jednobramkowej porażki łodzian w Gliwicach? - Myślę, że kluczowe było pierwsze pięć minut drugiej połowy, gdzie wyszliśmy mocno nieskoncentrowani. Piast zepchnął nas do mocnej defensywy, stwarzając sobie groźne sytuacje. Najpierw mieli poprzeczką, a później, już po dwóch rzutach rożnych i jeszcze jednej sytuacji, straciliśmy szybko bramkę. To ustawiło mecz. Później próbowaliśmy gonić wynik, strzelić wyrównującą bramkę. Mieliśmy trochę tych sytuacji, ale było ich za mało. Myślę, że przede wszystkim było za dużo strat i nie potrafiliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce - przyznał młodzieżowy reprezentant Polski.
Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza stworzyła sobie w tym spotkaniu wiele klarownych sytuacji i wygrana 1:0, to dla widzewiaków najniższy z możliwych wymiarów kary. - No tak, chyba trzeba tak uczciwie powiedzieć. Chociaż, my również stworzyliśmy sobie sytuacje i szkoda, że nic nam do bramki nie wpadło - przyznał.
Ekipie czerwono-biało-czerwonych niezwykle dobrze szło w meczach sparingowych, w których nie odnieśli oni ani jednej porażki. Porażka w Pucharze Polski powinna posłużyć im jak zimny prysznic. - Myślę, że to tak musi zadziałać, że zejdziemy trochę na ziemię. W sparingach mieliśmy naprawdę bardzo dobre wyniki z zagranicznymi, silnymi rywalami. Przyjeżdżamy tutaj, wracamy na krajowe rozgrywki, która są zupełnie inne. Wiadomo, że tutaj trzeba popełniać jak najmniej błędów. Nam się te błędy zaczęły zdarzać, w konsekwencji czego, przegrywamy - zakończył.