W Nowym Sadzie gospodarze zwyciężyli 2:1 i bezbramkowy remis w Wiedniu w pełni ich satysfakcjonował. Gdy mijała 83. minuta Robert Małek nieoczekiwanie pokazał czerwoną kartkę obrońcy gości Vladanowi Pavloviciowi, a tuż przed końcem regulaminowego czasu gry podyktował rzut karny "z kapelusza" dla Austriaków po rzekomym faulu na Terencie Boydzie. Zawodnicy Rapidu nie zmarnowali "jedenastki", a w ostatnich sekundach wykorzystali fakt, iż Vojvodina ruszyła całym zespołem do ataku, i przypieczętowali awans do IV rundy eliminacyjnej Liga Europejskiej.
Przedstawiciele serbskiego klubu nie kryją wzburzenia. - Co możemy zrobić? Jesteśmy z niewielkiego kraju i nikt nas nie chroni. Pracy sędziego nie chcę komentować. My daliśmy z siebie wszystko, a to, co wydarzyło się w końcówce, widział cały stadion - powiedział wściekły trener Vojvodiny, Zlatomir Zagorcić. "Zostaliśmy oszukani, Małek trzy razy pomylił się na niekorzyść Vojvodiny" - można przeczytać na oficjalnym portalu klubu. "To, że Rapid nadal może marzyć o fazie grupowej, zawdzięczamy polskiemu sędziemu Robertowi Małkowi" - komentuje natomiast austriacki portal ORF.
Kontrowersyjna decyzja Małka i wygrana Rapidu rzutem na taśmę: