Kontrowersyjna decyzja bez konsekwencji

Wiele kontrowersji w sobotnim pojedynku Floty Świnoujście z Olimpią Grudziądz wywołała decyzja głównego arbitra z 89. minuty. Wtedy to Sebastian Tarnowski z Wrocławia postanowił odgwizdać rzut karny.

Sobotni mecz w Świnoujściu trzymał w napięciu do ostatnich minut. W drugiej połowie inicjatywę na boisku osiągnęli goście, którzy próbowali doprowadzić do wyrównania. Flota cofnęła się całym zespołem do głębokiej defensywy.

Po jednej ze strat świnoujścian w środku pola, Olimpia wywalczyła rzut rożny. Do lewego narożnika podszedł Paul Grischok. Dośrodkował on na piąty metr, a tam nadbiegającego Sławomira Mazurkiewicza rzekomym faulem miał powstrzymywać Christian Nnamani. Sebastian Tarnowski z Wrocławia, który debiutował na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy, nie zastanawiał się długo wskazując na wapno. Na trybunach rozległy się okrzyki "drukarze". - Nie rozumiem reakcji kibiców, dla mnie są oni śmieszni. Krzyczeli na sędziego sugerując, że nie było przewinienia, więc nie wiem czy są niewidomi czy przychodzą podpici na mecz. Sędziowie też musieliby być kompletnie pijani, żeby tego nie podyktować - tak skomentował reakcję trybun Mazurkiewicz.

Zapytaliśmy po meczu trenerów obydwu zespołów o słowa obrońcy Olimpii i czy podzielają zdanie, jakie wypowiedział zawodnik. - Nie byłem tak blisko, jak arbiter tego spotkania, żeby rozstrzygnąć czy był faul na zawodniku czy nie. Opieram się na jego spostrzeżeniach i na tym co on widział. Dla nas karny był korzystną sytuacją, ale trudno nie zamieniliśmy go na bramkę. Nie chcę się wypowiadać, bo nie potrafię ocenić - mówił dyplomatycznie Tomasz Asensky. Natomiast szkoleniowiec gospodarzy odniósł się w następujący sposób: - Nigdy nie oceniam pracy sędziów. Jaka by nie była ich decyzja to widać było, że sędziowie mieli bardzo trudne spotkanie do prowadzenia. Było dużo walki, żółtych kartek. To dobrze świadczy o dwóch zespołach, które były zdeterminowane do tego, aby ten mecz wygrać. Są kamery, zobaczymy to spokojnie już bez emocji. Jak są emocje to każdy z nas reagował będzie w swoją stronę. Trzeba to przyjąć na chłodno, skoro sędzia to podyktował to najwyraźniej był ten rzut karny. Cieszę się natomiast, że było tyle emocji, a Grzesiek obronił ten rzut karny, bo to jest dodatkowa wisienka na torcie, jeżeli chodzi o to spotkanie.

Arbiter spotkania dodatkowo ukarał napastnika Floty żółtym kartonikiem, a trenera Dominika Nowaka odesłał na trybuny. - Nic nie było. Przede wszystkim nie mam zamiaru używać jakiś słów niecenzuralnych. Od razu dementuję, nic takiego nie było. Po prostu odrzuciłem butelkę, ale nie dotyczyło to nawet sytuacji, gdzie był rzut karny, tylko akurat przekazywałem na ławce, że niepotrzebnie mieliśmy stratę w środku pola. Ten rzut rożny był konsekwencją właśnie tej głupiej straty. Nic strasznego nie było w moim zachowaniu, ale były emocje i to było naturalne. Nawet sędziowie po meczu potwierdzili, że nic takiego nie było, ale podjęli taką decyzję. Znalazłem się na trybunach, pierwszy raz w Świnoujściu i to w debiucie - tak ocenił swoje odesłanie na trybuny szkoleniowiec gospodarzy.

Źródło artykułu: