Stawowy: Nie będę rwał włosów z głowy...

Wciąż nie wiadomo, których zawodników z kadry Cracovii będzie miał w nowym sezonie do swojej dyspozycji trener [tag=316]Wojciech Stawowy[/tag].

W sobotę Pasy rozegrały pierwszy sparing w letnim okresie przygotowawczym. Krakowianie pewnie pokonali spadkowicza z I ligi Polonię Bytom 3:0, ale po boisku centrum treningowego przy ul. Wielickiej 101 nie biegali rzekome gwiazdy Cracovii, które chcą odejść z klubu, ponieważ nie widzą się w I-ligowej rzeczywistości: Aleksejs Visnakovs, Saidi Ntibazonkiza, Aleksandr Suworow i Hesdey Suart. Brakowało również Roka Strausa , Sebastiana Szałachowskiego i Szymona Gąsińskiego , ale dwaj ostatni nie mają zamiaru opuszczać klubu. "Szałach" po prostu rehabilitował się po kontuzji ścięgna Achillesa, a "Gąska" czuł ból w pachwinie.

- Jak już mówiłem wcześniej: jeśli w Cracovii są piłkarze, którzy mają propozycje z innych klubów i wolą odejść, to ja nikomu na drodze stawał nie będę. Chcę mieć w drużynie piłkarzy, którzy są przekonani, że chcą w Cracovii zostać. Tutaj trzeba grać dla tego Klubu, a nie dla siebie. Tego typu podejście jest dla mnie najważniejsze i takich ludzi szukam: ludzi, którzy najpierw myślą o dobru klubu, a dopiero potem o swojej karierze - zapowiada trener Stawowy.

Ntibazonkiza od powrotu po urlopie ani razu nie wyszedł na trening, a w czwartek nawet wyjechał z Krakowa, by starać się o angaż w jednym z ukraińskich klubów. Sobotni mecz oglądał z klubowej kawiarenki w towarzystwie Suarta (ma złamany obojczyk, ale jego dni w Cracovii i tak były policzone nie ze względu na pozasportową kontuzję) i Strausa. Natomiast w Polsce w ogóle nie ma Suworowa, którym zainteresowane są kluby hiszpańskie i belgijskie.

- Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni do momentu naszego wyjazdu na zgrupowanie (czyli do 9 lipca - przyp. red), bo jeśli wyjedziemy na zgrupowanie, a ktoś zostanie, bo będzie chciał odejść, a nie odejdzie, będzie miał później bardzo ciężko z tym, aby dołączyć do mojego zespołu. Bez znaczenia kto by to nie był, jak by się nie nazywał. Muszę być sprawiedliwy i chłopcy muszą też to widzieć, że wszystkie zasady są jasne i przejrzyste. Ci, którzy będą pracowali solidnie i porządnie przepracują okres przygotowawczy w nagrodę będą mogli grać - tłumaczy Stawowy.

Co jeśli nikt z wymienionej czwórki nie zostanie w Krakowie? - Jeśli odejdą, to nie będę rwał włosów z głowy, bo tę ekipę, którą mam, uważam za bardzo dobry zespół, z którym można wiele zrobić. Na pewno nie będę wpadał w panikę - przekonuje szkoleniowiec.

Jak Stawowy ocenia swój zespół w pierwszym sparingu? - Najważniejsze, że chłopcy realizowali założenia, nad którymi zaczęliśmy pracować. Wynik jest sprawą drugorzędną. Zawodnik powinien być kreatywny, powinien chcieć grać w piłkę i takich zawodników będę chciał ściągać do Cracovii, ale cieszę się, że też tacy zawodnicy są w Cracovii. Powiem szczerze, że bardzo bym chciał, żeby tą drużynę kochali kibice. To jest moje wielkie marzenie. Jeśli ktoś jest zdecydowany, by kochać Cracovię - kochać ten zespół - to cieszę się, natomiast jeśli ktoś się waha, to zachęcam, bo zawsze można kogoś pokochać na nowo. Myślę, że ta drużyna na to zasługuje. Muszę powiedzieć, że słysząc pewne opinie o niektórych chłopcach z mojego zespołu bardzo się dziwię, bo przecież my tutaj mamy w tej chwili bardzo dobrą atmosferę, fajnie nam się pracuje. Absolutnie nie mówię tutaj o wyniku sparingu, bo on na tym etapie jest dla mnie zupełnie nieistotny. Mam na myśli to, że to, co robimy na treningach, chłopcy potrafią przenieść na mecz. Jesteśmy teraz na etapie tak zwanego "konia pociągowego" i to momentami widać, ale tak właśnie ma być. My dopiero przygotowujemy się do sezonu. Na wtorkowym sparingu z Karpatami Lwów być profesor Filipiak. Cieszę się na tę rozmowę, bo dawno nie mieliśmy takiej możliwości. Porozmawiamy o wielu sprawach, bo chcemy budować Cracovię na lata. Mamy dużo chłopców, którzy swoją postawą gwarantują to, że ta budowa jest możliwa.

Komentarze (0)