Pod wielkim znakiem zapytania stoi dalszy byt Ruchu Radzionków. Jeden z najstarszych śląskich klubów ze spokojem wywalczył utrzymanie w I lidze, ale wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie Cidry przystąpią do rozgrywek na poziomie III ligi śląsko-opolskiej. Zupełnie inaczej wyglądać będzie też kadra drużyny z Narutowicza.
Z graczy Cidrów, którzy we wtorek rozpoczęli trzytygodniowe urlopy, raptem czterech piłkarzy ma ważne kontrakty na nowy sezon. Z Radzionkowa odejdą na pewno wszyscy piłkarze wypożyczeni, którzy stanowili trzon drużyny w minionym sezonie. Z Ruchem pożegna się najprawdopodobniej także Artur Skowronek, który ma szanse przejąć Lechię Gdańsk lub Pogoń Szczecin, o ile do klubu z Trójmiasta zdecyduje się udać Ryszard Tarasiewicz.
Przyszłość śląskiego klubu jest dziś jedną wielką niewiadomą, ale maluje się głównie w ciemnych barwach. Ruchowi nie chce pomóc także miasto, które odmówiło klubowi dofinansowania na drugie półrocze 2012 r. W budżecie gminy Radzionków nie ma też funduszy na reklamę poprzez sport, co sprawi, że i tak dziurawy już budżet klubu z Narutowicza staje przed faktem jeszcze większego deficytu.
Problemem dla radzionkowskiego klubu może być także obiekt w Bytomiu-Stroszku. Wiadomo już teraz, że Cidry nie otrzymają licencji na swój stadion i chcąc występować na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy zmuszone będą wybrać obiekt alternatywny. To wiąże się jednak z dodatkowymi kosztami, których klub nie ma z czego zapłacić. W dalszym ciągu zawodnicy i sztab szkoleniowy nie otrzymali bowiem dwóch zaległych pensji.
W Ruchu warianty brane poważnie pod uwagę są dziś dwa. Albo klub wycofa się z rozgrywek i rozpocznie sezon na szczeblu III ligi, albo odsprzeda pierwszoligową licencję któremuś z bogatszych zespołów, grających dziś w niższych klasach rozgrywkowych. Oznaczałoby to jednak, że klub z Radzionkowa musiałby rozgrywki rozpoczynać od B klasy, co jest dla działaczy bardzo gorzką pigułką.
W śląskim klubie przypominają, że w 2014 roku Ruch świętować ma 95-lecie powstania. Upadek zasłużonego dla polskiej piłki klubu podobno nie wchodzi w rachubę. Nie zawsze jednak chcieć, to móc. A stawiać czoła przeciwnościom jest o wiele ciężej, kiedy nie ma się pomocy ani ze strony miasta, ani wsparcia kibiców. Frekwencja na meczach Cidrów w rundzie wiosennej nie przekraczała bowiem granicy 500 fanów na trybunach, bez względu na atrakcyjność rywala.