Ostatni raz w lidze Vojo Ubiparip bramkę strzelił 1 kwietnia poprzedniego roku. Potem dołożył jeszcze jedno trafienie w Pucharze Polski. - Długo czekałem za bramką i spadł mi po niej kamień z serca. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy trzeci mecz z rzędu - mówi Ubiparip.
Serb miał jeszcze kilka okazji do zdobycia gola, ale brakowało mu jednak precyzji. - Żałuję, ale na początek starczy chociaż jedna bramka. Presja na mnie była duża, bo długo nie strzelałem. Bardzo potrzebowałem gola i teraz jestem szczęśliwy - dodaje.
Ubiparip na listę strzelców powinien wpisać się już tydzień temu w meczu ze Śląskiem, gdy z najbliższej odległości trafił w obrońcę zamiast do bramki. - Oglądałem tą sytuację cały dzień i musiałem to trafić. Najważniejsze, że tamten mecz wygraliśmy, więc jest w porządku - wspomina zawodnik Lecha.
Bilans Ubiparipa wygląda bardzo słabo, choć trzeba przyznać, że Serb nie otrzymywał zbyt wielu szans gry od Jose Marii Bakero. Zazwyczaj były to tylko końcówki spotkań, a brak regularnych występów nie wpływał na niego pozytywnie. - Bakero w ogóle nam mnie nie patrzył, ale nie ma go w klubie i nie chcę się na ten temat wypowiadać - mówi Serb, który cieszy się, że Mariusz Rumak na niego postawił. - Trener ma do mnie duże zaufanie i bardzo mi to pomaga. W każdym meczu staram się dawać z siebie wszystko. Dla mnie najważniejsze są zwycięstwa Lecha, ale jestem bardzo szczęśliwy ze zdobytej bramki.
Ostatnia forma Ubiparipa daje nadzieję, że Lech będzie miał z niego pożytek i zainwestowane pieniądze nie okażą się wyrzuconymi w błoto. Jeszcze niedawno mało kto w to wierzył. Zimą poznański klub chciał wypożyczyć go do innego klubu, ale zabrakło chętnych. Sam zawodnik również nie był tym zainteresowany. - Ja od razu mówiłem, że nie chcę odchodzić do innego klubu. Przekazałem to prezesowi i trenerowi Bakero, gdy ten mówił, że mnie nie chce. Chciałem zostać i walczyć o swoje miejsce. Zamierzam zostać w Lechu na dłuższy czas, bo wszystko mi się tu podoba - zakończył Ubiparip.