Żubry pod wodzą Hajty w tym roku jeszcze nie wygrały i ich przewaga nad strefą spadkową skurczyła się do sześciu oczek. W dwóch najbliższych kolejkach Jagiellonia zagra u siebie z Lechem oraz Widzewem i zapunktować musi, bo w dalszej części sezonu czekają ją między innymi wyjazdy do Bełchatowa, Warszawy i Wrocławia oraz starcie u siebie z Wisłą Kraków.
- Potrzebujemy na gwałt zdobyczy i na spotkanie z Lechem trzeba dobrać taką taktykę, aby komplet oczek pozostał w Białymstoku - nie kryje Hajto. Lech po zmianie trenera nie strzelił jeszcze bramki, remisując i przegrywając z Wisłą. Mariusz Rumak nie miał jednak zbyt wiele czasu, by nadać drużynie własny szlif i Kolejorz z każdym kolejnym meczem powinien radzić sobie coraz lepiej.
Jagiellonia wiosną nie prezentuje się źle, w jej grze widać pozytywne przebłyski, punktów to jednak drużynie Hajty nie przynosi. Jego podopieczni jak dotąd zdołali jedynie zremisować z Cracovią, trzy pozostałe starcia kończyły się porażkami. W tym roku w T-Mobile Ekstraklasie żaden zespół nie ma tak złego bilansu i jeśli po najbliższym weekendzie nie ulegnie on poprawie, byłego reprezentanta Polski czekają ciężkie chwile.
Przy Konwiktorskiej jego zespół nie potrafił utrzymać równego rytmu grania przez cały mecz. W pierwszej połowie białostoczanie prezentowali się bardzo przeciętnie, swoją boiskową filozofię opierając na długich piłkach i dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Szybkie akcje krótkimi podaniami przeprowadzać zaczęli dopiero po przerwie, konceptu wystarczyło im jednak tylko na pół godziny.
- Cieszę się, że zdołaliśmy w Warszawie strzelić bramkę wyrównującą, ale takich błędów, jakie tam robiliśmy, w prawdziwej piłce na wyjeździe popełniać nie wolno - nie ma wątpliwości Hajto. - Jeśli chcemy się rozwijać, to musimy się skoncentrować, skupić i podporządkować wszystko dwóm najbliższym meczom u siebie oraz pokazać, że porażki też można znieść i potem zwyciężyć.