Podczas prezentacji Polonii Bytom przed rundą wiosenną rozgrywek na boiskach zaplecza T-Mobile Ekstraklasy nie brakowało niczego. Była głośna muzyka, cheerleaderki, zaszczytni goście, chóralne śpiewy kibiców i aż trzynastu nowych zawodników.
W gronie gości specjalnych, którzy w niedzielny wieczór zagościli w centrum handlowym "Agora Bytom" byli m.in. wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz, były minister infrastruktury Jerzy Polaczek, a także posłowie, senatorzy i radni Bytomia. Wszyscy ci nie zostali najgoręcej przywitani przez kibiców niebiesko-czerwonych, ale to i tak nic, w porównaniu z powitaniem, jakie fani zgotowali prezydentowi miasta Piotrowi Kojowi.
Ilekroć nazwisko szefa bytomskiego magistratu przewijało się w zapowiedziach prowadzących, ponad tysięczna publika głośno buczała i gwizdała, wyrażając swoją dezaprobatę dla polityki podjętej przez miasto względem Polonii.
Był to na szczęście jedyny tego typu przykry incydent, w trakcie trwającej nieco ponad godzinę imprezy. - Udało nam się zbudować bardzo dobry zespół. Czy się utrzymamy? Jak najbardziej tak - zapewniał Lukas Killar, kapitan Polonii z rundy jesiennej, który w styczniu zakończył karierę z powodu przedłużającej się kontuzji i został nowym dyrektorem sportowym bytomskiego klubu.
Przy budowaniu drużyny działacze śląskiego klubu kierowali się nie tylko poziomem umiejętności prezentowanym przez zawodników, ale także aspektem mentalnym. Wszyscy w Bytomiu mają bowiem świadomość, że zbliżająca się wiosna będzie dla Polonii niemniej trudna niż ta sprzed roku, która zakończyła się dla zespołu degradacją z najwyższej klasy rozgrywkowej.
Kolejnego spadku nikt przy Olimpijskiej nie bierze pod uwagę, stąd kadra niebiesko-czerwonych została zimą solidnie przebudowana. Wzmocniło ją aż trzynastu nowych zawodników, w głównej mierze graczy związanych z klubem sentymentalnie. - Chcę w Polonii grać do końca kariery i stać się dla tego klubu kimś na miarę Jacka Trzeciaka - zapowiadał Mateusz Mika, wychowanek bytomskiego klubu, który rundę jesienną spędził w drużynie odwiecznego rywala bytomian, Ruchu Radzionków.
Na tydzień przed inauguracją I-ligowych zmagań atmosfera w śląskim zespole jest bojowa. - O utrzymanie będzie w tym sezonie trudniej, niż o awans do ekstraklasy - przyznał Dariusz Fornalak, trener Polonii, który przed czterema laty niespodziewanie wprowadził bytomian na piłkarskie salony.
O mobilizację w swoim zespole 45-letni szkoleniowiec może być spokojny. - Za utrzymanie mogę nawet złamać nogę - powiedział Piotr Kulpaka, obrońca uważany za największego twardziela w całym zespole. Jednak nie jemu, a Danielowi Mące w udziale przypadła opaska kapitana drużyny. - Czy z tej mąki będzie chleb? To się okaże, ale zapewniam, że mąka jest dobrej jakości - uspokajał nowy lider Polonii, który przejął koszulkę z numerem 10., po Jakubie Świerczoku wytransferowanym do FC Kaiserslautern.
Atmosferę gorących zapowiedzi graczy śląskiego pierwszoligowca jeszcze bardziej rozgrzewały przerywniki, w postaci występów cheerleaderek z zespołu Cheerleader Wrocław, aktualnych wicemistrzyń Europy w tej sztuce. Te szczególnie przypadły do gustu nowym zawodnikom, którzy otrzymali koszulki z numerami, w których będą występować w rundzie wiosennej.
W gronie "nowych" w ekipie z Bytomia jest dwóch bramkarzy, pięciu obrońców, pięciu pomocników i trzech napastników. Tym samym Marcin Cabaj zagra na wiosnę z numerem 13., Mateusz Mika z 33., Wojciech Wilczyński z 21., Martin Baran z 18., Przemysław Szkatuła z 23., a Kaspars Dubra przejmie 2., po Lukasie Killarze. Michał Cioch otrzymał trykot z numerem 38., David Kobylik z 7., Hermes Neves Soares z 8., Łukasz Maliszewski z 14., Kamil Białkowski z 71., Bartosz Wojtków z 19., Michał Płókarz z 34., a 9. przypadła w udziale wracającemu do Bytomia po półrocznej przerwie Przemysławowi Trytce.