Bartosz Tarnowski: W ostatniej kolejce zremisowaliście przed własną publicznością z byłym już liderem T-Mobile Ekstraklasy, Śląskiem Wrocław. Jak oceniasz to spotkanie?
Łukasz Broź: Wydaje mi się, że mecz zakończył się sprawiedliwym rezultatem. Fajnie, że po tych straconych bramkach potrafiliśmy podnieść się, grać dobrze w piłkę i zdobyć te bramki, które dały nam remis. Tak naprawdę, to był typowy mecz walki. Były czasami problemy z przyjęciem, piłka czasami odskakiwała. Kończyło się to różnymi, nieraz groźnymi starciami, a także gonieniem piłki. Ale jeżeli chodzi o ten mecz, to wydaje mi się, że nie zagraliśmy w nim jakoś bardzo dobrze, bo na pewno potrafimy grać jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że w tych najbliższych meczach to pokażemy, że potrafimy grać dużo lepiej.
Przez słaby stan murawy, byliście zmuszeni do gry górnymi piłkami i jak było to widać, taka gra wam nie leży. Szczególnie, że w przodzie nie macie wysokich zawodników.
- Tak naprawdę jedynym wysokim zawodnikiem jest Mehdi Ben Dhifallah. Na niego te piłki można grać. Na pewno to nie jest przyjemna gra, grać ciągle górnymi piłkami, bo nie jest to zbyt dobre widowisko dla kibiców. My staramy się przeprowadzać jak najwięcej akcji dołem. Jednak będziemy się starali grać, jak najwięcej dołem.
Początek spotkania mieliście bardzo udany. Zamknęliście zespół Śląska na jego połowie, przez co wasi rywale nie mieli nic do powiedzenia. Jednak zamiast postawić tą przysłowiową kropkę nad "i", to cofnęliście się do obrony.
- Nie wiem jak to wyglądało z boku, ale my mieliśmy takie założenia od trenera, że w pierwszych minutach wychodzimy wysokim pressingiem, siedzimy na ich połowie i nie pozwalamy im rozgrywać piłki. A później zaczęliśmy realizować własną taktykę. Pozwoliliśmy im grać swoje, chcą ich kontrować, a po jednej z tych kontr zdobyliśmy bramkę.
Zapewne pozostał mały niedosyt po tym meczu, w którym wystarczyło zagrać trochę lepiej i bylibyście bogatsi o dwa punkty.
- W drugiej połowie niepotrzebnie przespaliśmy pierwsze 20 minut. Nie stwarzaliśmy sobie wówczas żadnych sytuacji. Dopiero po straconej bramce uderzyło nas coś, że ten wynik musimy gonić i zdobywać bramkę, bo chcieliśmy wygrać spotkanie. Musimy wychodzić na mecze bardziej skoncentrowani i grać o korzystny rezultat, aby takich sytuacji nie było, że w ostatnich sekundach strzelamy wyrównującą bramkę.
Jak wygląda aktualnie twoja dyspozycja? Mecz ze Śląskiem był twoim trzecim spotkaniem po długiej przerwie.
- To nie jest jeszcze taka dyspozycja, jaką bym chciał prezentować na boisku. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będę wciąż nabierał tego boiskowego doświadczenia, tego przyzwyczajenia do tych meczów, opanowania piłki. Jeszcze nie czuję się na pewno w takiej dyspozycji, w jakiej byłem przed kontuzją.
Poprawę twojej formy widać z meczu na mecz. Prezentujesz się coraz lepiej i nie boisz się ostrych starć z rywalami.
- No wiadomo, to był głęboki uraz, pięć miesięcy bez gry. Ciężko się po takich urazach wraca, ale to już jest za mną i już nie myślę o tym. Skupiam się tylko na treningach i na meczach. Tak jak już mówiłem, z meczu na mecz będę prezentował się coraz lepiej. Jeszcze z trzy, cztery mecze i będzie ok.
W niedzielę czeka was mecz z GKS Bełchatów, czyli rywalem, który wam w ogóle nie leży.
- Z nimi zawsze gra się ciężko. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wygraliśmy z Bełchatowem. Gramy przede wszystkim u siebie, a w tej rundzie nie zdobyliśmy jeszcze u nas trzech punktów. To jest bardzo fajny mecz, aby zaliczyć komplet i iść w górę tabeli.
Bełchatowianie prezentują się wiosną niezwykle dobrze, co widać po ich wynikach.
- Dobrze przepracowali obóz przygotowawczy, widać u nich zaciętość, walkę o każdą piłkę. W tych ostatnich meczach prezentują się naprawdę dobrze, rozegrali świetne spotkania, zdobyli siedem punktów. Miejmy nadzieję, że będzie to fajny mecz dla nas i dla kibiców, zakończony naszym zwycięstwem.