Nikt nie spodziewał, że spotkanie Śląska Wrocław z Legią Warszawa zakończy się aż tak wysokim zwycięstwem zespołu prowadzonego przez Macieja Skorżę. - Szkoda, że nie mam uszu zająca, bo miałbym je teraz pod pachą. Dopiero teraz zrozumiałem sześć bramek straconych przez Manchester United i co przeżywał wtedy Ferguson, który jest moim rówieśnikiem. Jak jestem trenerem nie pamiętam takiego meczu, takiego początku i tak szybko straconej pierwszej oraz drugiej bramki. Pewnie zaskoczenie, że tak szybko przegrywaliśmy, i pójście za ciosem piłkarzy Legii spowodowało, że drugi gol, czerwona kartka i piękna bramka Ljuboji w zasadzie zakończyły to spotkanie dla Śląska. W przerwie powiedziałem zawodnikom: zróbcie wszystko dla tych kibiców, którzy przyszli, aby nie przegrać drugiej połowy. To się również nie udało i dlatego... lepiej teraz milczeć - skomentował Orest Lenczyk, trener wicemistrzów Polski.
Fatalny występ w barwach WKS-u zaliczył Dariusz Pietrasiak, który nie dość, że sprokurował pierwszego gola to w 35. minucie wyleciał z boiska. - Pietrasiak w przerwie też poszedł za ciosem i też milczał - przyznał szkoleniowiec.
Trener lidera T-Mobile Ekstraklasy docenił umiejętności zawodników Legii. Śląsk od bardzo dawna nie przegrał tak wysoko we Wrocławiu. - Przyznam szczerze, że ja nie pamiętam, abyśmy we Wrocławiu tak wyraźnie przegrywali. Brak jednego zawodnika dawał przewagę takiemu przeciwnikowi, jakim jest Legia. Wykorzystywali to również w sposób widowiskowy. Ruchliwość napastników Legii powodowała to, że w każdej chwili mogliśmy stracić kolejną bramkę. Gra obronna wyglądała jak popłoch przed utratą kolejnego gola. Być może bujaliśmy troszkę w obłokach nie tracąc wielu goli w meczach sparingowych. Teraz przyszło przegrać 0:4... Nie ma natychmiast usprawiedliwienia. Podkreślę, ruchliwość piłkarzy Legii była na takim poziomie, że nie dawaliśmy rady - zaznaczył doświadczony trener.
- Muszę obejrzeć powtórki, porozmawiać z zawodnikami. Szczególnie się przygotowaliśmy do tego meczu. Nawet te 20 minut do utraty drugiej bramki z pewnością nie wskazywało, że dojdzie do takiego wyniku końcowego. Po drugim golu już trzeba było wstawić napastnika, bo już nie było co bronić. Trzeci gol, a szczególnie utrata zawodnika na newralgicznej pozycji na boisku, spowodowała, że musiałem dokonać zmiany piłkarza, który nie był aż tak słaby. Niestety, trzeba było postawić na grę taką, aby z przodu móc utrzymać się przy piłce i stworzyć sytuacje - dodał Orest Lenczyk.
Trener Śląska nie uważa jednak, że nowy Stadion Miejski we Wrocławiu to fatum dla jego podopiecznych. - Nie można narzekać i szukać przyczyn w stadionie. Stadion nie jest przyczyną tego, że traci się bramkę po takim błędzie obrońcy w 30 sekundzie. Tym bardziej, że potem traci się też piłkarza. To nie jest wina stadionu - podkreślił opiekun WKS-u.
- Jeżeli to był najgorszy mecz Śląska to ja mam nadzieję, że to już jest poza nami - podsumował na koniec Orest Lenczyk.
oby tylko to ich zmobilizowalo i wywalczyli mistrza.
a tak na zarty to moga zmienic nazwe na Slask 04 Wrocław :)