Mecz z Arisem był bardzo ważny dla reprezentanta Japonii Daisuke Matsuiego, który chciał zapewnić swoją postawą trenera Macieja Skorżę, że zasługuje na zaufanie. Niestety Legia zamiast na boisku, grała na pastwisku, i Matsui nie mógł zaprezentować pełni swoich umiejętności. Piłkarze Legii pokonali 120 kilometrów po to, aby zagrać na grząskim boisku. Na miejscu okazało się, że gra na głównym boisku byłaby możliwa pod warunkiem, że warszawski klub by za to zapłacił. Organizator nie zdecydował się jednak na taki ruch. - Mogli powiedzieć ile, sami byśmy się zrzucili - mówili piłkarze Legii.
Sytuację próbował tłumaczyć grający w cypryjskim zespole Łukasz Sosin, który wyjaśniał, że o tej porze roku wszystkie boiska na Cyprze tak wyglądają.
Źródło: Przegląd Sportowy