Rezerwowi nie dali rady - relacja z meczu Hapoel Tel Awiw - Legia Warszawa

Mocno osłabiona Legia Warszawa, w ostatnim spotkaniu grupowej fazy Ligi Europy, uległa Hapoelowi Tel Awiw 0:2. To był typowy mecz bez historii, większego zaangażowania i emocji. Wynik pojedynku nic jednak nie zmienia, podopieczni Macieja Skorży zapewnili sobie awans już po 4. kolejce spotkań. Mówi się, że było to pożegnalne spotkanie Wojciecha Skaby i Moshe Ohayona. Prawdopodobne jest to, że zimą obaj piłkarze odejdą z Łazienkowskiej.

Wzorem bardziej znanych trenerów, którzy w obliczu awansu do kolejnej rundy grają rezerwowym składzie, Maciej Skorża postanowił powielić ten schemat. W pierwszym składzie ekipy z Warszawy wyszedł absolutny debiutant Daniel Łukasik. Kibice Legii mogli zobaczyć też, jak prezentuje się ich ulubiony duet obronny sprzed lat. Inaki Astiz i Dickson Choto pierwszy raz od dawna razem. Szansę otrzymał również Tomasz Kiełbowicz, dla którego jest to prawdopodobnie ostatni sezon w Legii.

Zmieniona Legia rozpoczęła to spotkanie bardzo agresywnie i wysoko na połowie gospodarzy. Gracze z Warszawy starali się długo utrzymywać przy piłce. Wojskowi pierwszy groźny strzał oddali w 7. minucie spotkania, kiedy to po rzucie rożnym zza pola karnego uderzył Dickson Choto. Futbolówka nieznacznie minęła jednak bramkę Edela Apouli. Próby ataków gospodarzy kończyły się najczęściej na 40. metrze, gdzie dobrze prezentował się duet naszych defensywnych pomocników, wspieranych również przez skrzydłowych.

Mecz z upływem czasu się otwierał, w 15. minucie swój pierwszy groźny strzał oddali gospodarze - Salim Toama znalazł trochę miejsca na 20. metrze. Jego uderzenie nieznacznie minęło bramkę Wojciecha Skaby. Odpowiedź Legii była natychmiastowa. Daniel Ljuboja fantastycznie wypuścił Miroslava Radovicia, który stanął oko w oko z Apoulą. Schodzący ze skrzydła "Rado" uderzył prosto w bramkarza, szansę na dobitkę miał jeszcze Maciej Rybus, jednak lewego pomocnika uprzedził któryś z obrońców gospodarzy. Hapoel widząc wysoko ustawioną obronę Legii, swoją szansę widział w grze długimi piłkami. Po jednym z takich podań, w znakomitej sytuacji znalazł się Shay Abudbul. Jego plasowane uderzenie z wielkim trudem obronił Skaba.

Spotkanie zaczęło się wyrównywać, w kilku momentach gospodarze przejęli nawet inicjatywę. Dużo "wiatru" robił schodzący na skrzydło Toto Tamuz, z którym problemy miewał zaawansowany wiekowo Tomasz Kiełbowicz. Hapoel wyszedł na prowadzenie dobrym okresie swojej gry. W 31. minucie meczu, spóźniony Choto faulował Tamuza. Do rzutu wolnego z 20. metrów podszedł Toama, a już po chwili Skaba wyciągał piłkę z siatki. Uderzenie gracza Hapoelu było niezłe, jednak trzeba przyznać, że bramkarz Legii powinien zachować się znacznie lepiej. Końcowe minuty pierwszej połowy to już niekwestionowana przewaga piłkarzy z Ziemi Świętej. Bliski podwyższenia wyniku był ponownie Toama.

Skorża na drugą połowę desygnował tę samą jedenastkę. Spokojny przebieg miał początek drugiej części gry, żadna drużyna nie potrafiła stworzyć sobie klarownej sytuacji. Legioniści bezskutecznie szukali swojego szczęścia z rzutu wolnego. Bardzo aktywny był Radović, w którego grze widać było najwięcej zaangażowania. Serb w 50. minucie spotkania wpadł w pole karne Hapoelu i sprytnym, technicznym strzałem próbował zaskoczyć Apoule. Były bramkarz PSG grał jednak bardzo pewnie. Warto odnotować dobrą postawę Łukasika, który kilka razy znakomicie przerywał akcje ekipy Czerwonych.

Dobrą sytuację do wyrównania miał w 59. minucie spotkania Rybus. Skrzydłowy Legii dostał fantastyczne podanie od Ljuboji, jednak pod presją obrońcy, "Rybka" uderzył niecelnie. Trzy kwadranse przed końcem meczu, za drugi brutalny faul, czerwoną kartkę otrzymał Gal Shish. W tej sytuacji dominacja Legii była ewidentna. Strzały ekipy z Warszawy były jednak bardzo anemiczne. W 67. minucie bliski wyrównania był Radović, który na małej przestrzeni wymanewrował obrońców, a jego techniczne uderzenie z 16 metrów z najwyższym trudem obronił bramkarz gospodarzy. Kilkanaście sekund później niecelnie z 20 metrów strzelał Rafał Wolski.

W 70. minucie meczu na boisko wszedł Michał Kucharczyk, który zagrał jako wysunięty napastnik. Co ciekawe, Ljuboja ustępując miejsca Kucharczykowi stał się defensywnym pomocnikiem. Serb miał trochę miejsca na podania prostopadłe. Po jednym z nich, kolejną szansę na wyrównanie miał Radović. "Rado" uderzył obok wychodzącego Apoulii. Hapoel natychmiast wyprowadził kontrę - Toama znakomicie wypatrzył niepilnowanego Avihaie Yadina, który technicznym strzałem z 16 metrów pokonał Skabę. Wojskowi próbowali zdobyć chociaż jednego gola, jednak tego dnia byli bezsilni. Brakowało szczęścia i zimnej krwi pod bramką Apouli.

Hapoel Tel Awiw - Legia Warszawa 2:0 (1:0)

1:0 - Toama 32'

2:0 - Yadin 75'

Hapoel: Apoula - Shish, Badeer, Shushan, Khutaba - Yadin, Gordana (70' Abbas), Toama (76' Lala), Oremus - Damari (24' Abutbul), Tamuz.

Legia: Skaba - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz (86' Ohayon) - Rybus, Łukasik (60' Wolski), Gol, Radović, Żyro (71' Kucharczyk) - Ljuboja.

Żółte kartki: Gal Shish (dwie), Shay Abutbul (Hapoel).

Czerwona kartka: Gal Shish.

Sędzia: Thomas Einwaller (Austria).

Widzów: 6000.

Komentarze (0)