Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała postawili Śląskowi Wrocław bardzo trudne warunki. Kibice wicemistrzów Polski do ostatniego gwizdka sędziego musieli drżeć o wynik. Ostatecznie zawodnicy WKS-u beniaminka T-Mobile Ekstraklasy pokonali 1:0. - Od 20 minuty staraliśmy się i coś zaczęło nam się zazębiać. Stwarzaliśmy te sytuacje, mieliśmy trzy dogodne. Żeby nie mówić, że były to setki to były to dogodne okazje. Mogliśmy je wykorzystać. Myślę, że przeciwnik poza tymi pierwszymi dwudziestoma minutami nie zrobił na nas jakiegoś specjalnego wrażenia, zwłaszcza w drugiej połowie, gdzie zamknęli się i grali z kontry. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy grać taki mecz z wicemistrzem i liderem ligi. Tak to jednak wyglądało, że napieraliśmy, włożyliśmy w ten mecz dużo siły, ale niestety się nie udało. Mimo, że mieliśmy sytuacje - powiedział po spotkaniu rozgoryczony Sylwester Patejuk.
Podopieczni Roberta Kasperczyka stworzyli sobie co najmniej trzy dogodne okazje strzeleckie, lecz żadnej nie zdołali wykorzystać. - Mieliśmy trzy sytuacje z czego nie wykorzystaliśmy żadnej. Myślę, że cieszylibyśmy się nawet z remisu. Zwycięstwo było w naszym zasięgu więc tym bardziej to boli. Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji - skomentował motor napędowy akcji ofensywnych Podbeskidzia.
Podbeskidzie ze Śląskiem rywalizowało w pewnego rodzaju dwumeczu. Najpierw bowiem oba zespoły zmierzyły się w Pucharze Polski, a dopiero potem w rozgrywkach ligowych. W obu spotkaniach lepsi okazali się wrocławianie. W każdej z tych potyczek trener Górali do boju posłał zupełnie inną "jedenastkę". - Mamy dużą, szeroką i wyrównaną kadrę. Teraz przeciwko Śląskowi zagrało dużo świeżych zawodników, którzy nie zagrali w meczu pucharowym tylko mieli tydzień przerwy. Myślę, że było widać, że walczyliśmy do końca i ta siła była, ale jednak troszeczkę zabrakło - podsumował Sylwester Patejuk.